-Alison, czekaj! Co ty się tak śpieszysz dziewczyno? - Katherine krzyczała za Alison, która jak gazela pędziła wprost na dziedziniec szkoły.
-Nie pierdziel, tylko chodź! - krzyknęła Alison, biegnąc. Po chwili jednak przystanęła, stając na środku wielkiego placu, otoczonego przez wielkie mury uniwersytetu Shinghwa - Wow!!! ale tu jest zajebiście, ale trochę strasznie. Przerażają mnie te dekoracje. Tak w ogóle, czy to są gryfy? - wypowiedziała, zachwycając się architekturą. Dziewczyny też wcześniej to zauważyły. Budynek wyglądem zbliżony do zamczyska, jednak miał też w sobie coś nowoczesnego. Aż dziw, że został oddany do nauczania, a nie jako zabytek. Obecny stan można było określić jako budynek późnobarokowy. Trójkondygnacyjny podpiwniczony z mansardowym, łamanym, czerwonym dachem. Zbudowany na planie czworoboku z półokrągłymi narożnymi wieżyczkami, nakrytymi stożkowymi zadaszeniami, z dwoma skrzydłami. Cały ceglany, w przeważającej części otynkowany jasnym, przykuwającym wzrok kolorem. Elewacja koloru białego i żółtego z ryzalitami, bogatą artykulacją. Narożniki zaakcentowano wieżyczkami. W jego pobliżu znajdował się park, liczne mostki, altany, oczkai inne tego typu duperele. W każdym bądź razie robił wrażenie.
-Wyrażaj się - zwróciła Alison uwagę Jay, chichocząc pod nosem z Kate, która szła na boso, trzymając w prawej ręce buty na wysokim obcasie.
-No co?! Bolały mnie nogi... - odpowiedziała Kate. Alison patrzyła się na nią ze zdziwieniem - Jak będziesz się jeszcze tak na mnie patrzeć to ci przywalę...tymi butami, a tego byś nie chciała - odpowiedziała z powagą w głosie, po czym razem się roześmiały - Duża ta szkoła, i te ozdobniki - dodała na koniec
-Okej, okej! I got it. Aż mnie ciarki przeszły - wtrąciła Jay
-Oesu, spora ta szkółka. No no - wykrzyczała Jade - Czuję, że jutro już nas tu nie będzie. - zaśmiała się
-Jade, no co ty. Nas by tu miało nie być? - wtrąciła Alison - czuję, że nieźle będziemy się tu bawić. Pewnie jak w horrorze, patrząc na budynek! - zachichotała pod nosem
-Dziewczyny, jesteśmy tu po to, żeby się uczyć i co najgorsze to z jakimiś chińczykami - mruknęła Katherine - W jakiejś strasznie przedpotopowej szkole!
-Po pierwsze Koreańczykami, a po drugie, czy nie powinnyśmy wejść do środka? Boli mnie już ręka od tachania tych walizek. Coś czuje, że któraś z was będzie masować mi stópki. Może wejdziemy? - powiedziała Kate, wskazując ręką, w której trzymała buty, na drzwi wejściowe szkoły. Po chwili ruszyła w ich stronę, ciągnąc za sobą ciężką walizkę.
-Nawet nie myśl, że ci je wymasuję. Chodźmy, czas zacząć grę o przetrwanie - powiedziała Alison, ruszając z dziewczynami za Kate.
-Ej, ale czekajcie! - zatrzymała wszystkie dziewczyny Kate. - Czy to nie dziwne, że nikogo nie ma na dziedzińcu? Chyba mają teraz przerwę - zerknęła w pół słowa na zegarek, który pokazywał godzinę, o której powinni mieć przerwę.
-Może mają lekcje szybciej? Albo są wampirami i boją się słońca! - Zastanawiała się bardzo realistycznie Jay. Spojrzenia dziewczyn wydawały się wyrażać tylko jedno:
Are you kidding me?
-Jay, proszę cię kochanie, odstaw fantastyczne książki - zaśmiała się Katherina, obejmując ją ramieniem. Dziewczyny ruszyły w stronę gmachu szkoły tocząc luźną rozmowę o upiorności szkoły i tego, co ich może czekać. Nie było łatwo ciągnąc dziewczynom wszystkie torby, walizki i całe ich bagaże. W tej sytuacji dziewczyny żałowały nie mają trochę więcej siły i wytrzymałości.
-Czuje, że będzie to totalna katastrofa - skomentowała Katherine, dochodząc do frontowych wrot, bo inaczej nie można było ich nazwać. Drzwiami to na pewno nie były. Rozejrzała się ostatni raz po dziewczynach i odważnie pchnęła drzwi.
Weszły do środka, głośno zamykając za sobą ciężkie, mocarne wejściowe wrota.
Tym samym zaczynając ich nowy rozdział w życiu...rozdział, który może zmienić cały bieg fabuły.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz