środa, 25 stycznia 2017

Perfection



Po ciężkim dniu w pracy nadszedł czas na porządną kąpiel. Otworzyłam drzwi kluczem. „ Czyli Jimina jeszcze nie ma, szkoda”. Weszłam w głąb korytarza. Po drodze zaczęłam rozpinać satynową koszule, która po chwili zsunęła się po moich ramionach lądując na podłodze z ciemnego dębu.  Idąc dalej, w stronę łazienki ściągnęłam swoje ukochane czarne szpilki. Podeszłam do lustra odwracając się tyłem, odpięłam zwinnym ruchem swoją czarną spódnicę z wysokim stanem. Przez salon przeszłam już w samej bieliźnie, dopiero ściągając ją w łazience. Nie miałam ochoty na prysznic tylko na długą gorącą kąpiel. W trakcie szykowania się do kąpieli wlałam swój ukochany olejek wiśniowy, który  Jimin przywiózł dla mnie z Japonii. Zanurzyłam się w wodzie, nie zważając na jej temperaturę. Ułożyłam się wygodnie w wannie sięgnęłam po telefon leżący na stoliku. Wstukałam numer do ukochanego. Czekałam… pierwszy sygnał, drugi sygnał, dopiero za trzecim odebrał.
- Witaj, kochanie. – zaczął Chim. Po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz od jego zmysłowego głosu.
- Kiedy będziesz w domu? – odgarnęłam włosy do tylu opierając się o ściankę wanny.
- Aż tak za mną tęsknisz? – było wyczuć rozbawienie w jego głosie.
- Nie wiesz jak bardzo. – zamruczałam do słuchawki. Było słychać jak wzdycha.
- Za niedługo skarbie, ale musze już kończyć. Kocham cię. – i się rozłączył.
- Ja ciebie tez Park. – mruknęłam sama do siebie. Odłożyłam komórkę na miejsce. Zsunęłam się bardziej aby woda pokryła całe moje ciało. Zamknęłam oczy i delektowałam się ciszą panującą w całym mieszkaniu. Po odprężającej kąpieli wyszłam z wody. Nie owijając się w ręcznik podeszłam do lustra. „ Myślałam, że wyglądam gorzej.” Uśmiechnęłam się do postaci przeciwko mnie. Udałam się w stronę sypialni. Wyciągnęłam z jednej z szuflad bokserki Jimina. Uwielbiałam nosić jego rzeczy. Następnie nałożyłam jego bokserkę z bardzo wyciętymi bokami. Poszłam zrobić kolacje. Wiedziałam, że Park będzie bardzo głodny jak wróci. Wstawiłam wodę na makaron, a z lodówki wyjęłam gotowy sos do spaghetti. Podgrzałam go i poczekałam aż makaron będzie gotowy. Poustawiałam na stole talerze i sztućce. Postawiłam obok nich lampki na wino. Gdy wszystko było już gotowe zasiadłam do stołu i czekałam. Z łazienki było słychać, że dostałam sms’a. poszłam po telefon. Odblokowałam i zobaczyłam wiadomość  „Za parę minut będę kotku <3”. Ucieszyłam się z tego. Usiadłam do stołu i czekałam. Wejściowe drzwi uchyliły się do domu wszedł on. Jimin podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Wplątałam rękę w jego czarne jak smoła włosy. Oderwaliśmy się od siebie jak zaczęło nam brakować powietrza.
- Ale pysznie pachnie. – zaciągnął się stojąc koło stołu. – Umieram z głodu. – usiedliśmy. Pierw nałożyłam posiłek Parkowi, potem sobie. Jedliśmy w ciszy.
- Jak było na treningu? – zadałam standardowe pytanie.
- Nic nowego. Dziś uczyliśmy się nowego układu. – odpowiedział spoglądając na moją twarz. Kąciki jego ust uniosły się lekko.  Po kolacji posprzątałam i zaczęłam myć naczynia. Poczułam ręce muskające mój brzuch. – Lubię jak to nosisz. – przegryzł płatek mojego ucha. Odstawiłam naczynia i odwróciłam się w stronę chłopaka. Wpiłam się w jego usta. Park zaczął błądzić po moich plecach zjeżdżając niżej. Włożył ręce w bokserki masując moje pośladki. Jęknęłam mu w usta. Poczułam jak się uśmiecha. Odsunęłam się od niego. Złapałam go za rękę i zaczęłam prowadzić go w stronę kanapy. Nie odwracałam się do niego tyłem tylko patrzyłam mu głęboko w oczy. Położył się na plecach, a ja usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam całować go po całej twarzy, specjalnie omijając usta. Przeszłam na szyję, zjeżdżając w dół. Zdjęłam mu koszulkę i jeździłam językiem po jego mięśniach. Moja ręka powędrowała do jego spodni. Sprawnie rozpięłam mu guzik i rozporek. Po paru minutach leżał pode mną w samej bieliźnie. Błądził dłońmi po plecach, ściągając mi bokserkę. Pocałunkami zjechałam na uda, omijając najważniejsze miejsce. Chciałam się z nim podroczyć. Po chwili musnęłam lekko dłonią i ucałowałam Małego Chim Chima przez bokserki. Jimin jęknął przeciągliwie. Po paru pocałunkach zdjęłam z niego zbędne ubranie. Przejechałam ręką po całej długości penisa.  Ucałowałam jego główkę. Nie mogłam się nacieszyć jękami jakie on wydawał. – Jak ty na mnie działasz. – seksownie szeptał. – Ale teraz moja kolej. – przewrócił mnie tak ze to teraz ja leżałam pod nim a on zawisł nade mną. Zszedł pocałunkami na szyje. Zostawiał ślady w postaci malinek. Potem zaczął pieścić mój biust. Nie mogłam wytrzymać tej przyjemności. Zdjął ze mnie bokserki i rozszerzył mi nogi. Położył się pomiędzy nimi wchodząc we mnie powoli. Nasze jęki mieszały się ze sobą. Nasze spocone ciała idealnie się zsynchronizowały. Po paru pchnięciach uderzył w mój punkt G.
- Taaaaaam!- jęknęłam przeciągliwie. Jimin zaczął poruszać się szybciej. Za każdym razem trafiał w to miejsce idealnie. Po paru naprawdę mocniejszych ruchach doszliśmy. Park wyszedł z mojego wnętrza i ułożył się wygodnie obok mnie przykrywając kocem. 
- Kocham cię. – szepnął i ucałował moje czoło. Po chwili usłyszałam miarowy oddech Parka.
- Chyba sobie żartujesz Park. - miałam cichą nadzieje na powtórkę z rozrywki, ale wygląda na to, że na dzień dzisiejszy to już koniec. Ucałowałam ponownie Jimina w jego lekko uchylone usta, przytulając się do jego torsu oraz oddając się w ręce Morfeusza.



Witam kochani! Strasznie dawno mnie tu nie było. Postaram się wszystko nadrobić ^^
Hope you like it.

wtorek, 25 sierpnia 2015

LIEBSTER AWARD




Na początku pragniemy podziękować i wyrazić naszą niezmierną wdzięczność dla So Haena za nominację. Tak miło nas to zaskoczyło, że nawet nie do końca wiemy, jak konkretnie zareagować. Jedyne, co możemy zrobić w takiej sytuacji to podziękować z całego serca za docenienie naszej skromnej twórczości. *ślemy miliony serduszek w twoją stronę*. Szczerze mówiąc nigdy nie dopuszczałyśmy do siebie myśli, że możemy otrzymać taką nominację. Jest to dla nas jak najbardziej motywujące. Z góry dziękujemy :)


ZASADY


„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


ODPOWIEDZI


1. Kiedy zaczęłaś swoją przygodę z pisarstwem?
Soojin: Pisarstwo interesowało mnie już od dawna. Czytanie książek niezaprzeczalnie świetnych pisarzy sprawiło, że zaczęłam mieć silną potrzebę pisania czegoś swojego. Jestem wdzięczna dziewczyną spod spodu, że czytały moje początkowe wypociny, które jak wiadomo nie zawsze były dobre. Między innymi to poskutkowało założeniem tego blogu :)
MinSiuga: Szczerze mówiąc, nie do końca pamiętam ten moment. Już od dłuższego czasu, tak jak wspominałyśmy już wcześniej, pisałyśmy dla siebie, jednak dla opinii publicznej dopiero gdzieś tak od stycznia-lutego 2014 roku.
TaeTae: Nawet nie pamiętam. Wydaje mi się, że jakoś rok temu. Na pewno nie zapomnę tego, jak moja nauczycielka od geografii kiedyś zabrała mi kartkę. Pisałam shota. Yaoi. Byłam na scence +18. Zerknęła na nią. Skrzywiła się. Aż do teraz nie wiem, czy coś przeczytała, czy nie. Jej mina w tamtym momencie taka bezcenna ;-;

2. Jak minęły ci tegoroczne wakacje?
Soojin: To mamy teraz wakacje?! Szczerze mówiąc, dość nudnawo. Tegoroczne spędzone z najbliższymi, na czytaniu książek, słuchaniu muzyki, pisaniu ff, ogólnie odpoczywaniu w domowym zaciszu. Już ostatni tydzień wakacji, a ja w ogóle ich nie czułam. Pewnie to przez dość kapryśną pogodę. Plus, że miałam tydzień temu urodziny, więc trochę się działo. Ja to lubię narzekać! Mianhae wakacje, ale chyba chcę do szkoły...
MinSiuga: Ogólnie rzecz biorąc, nie tak źle. Spędzone w gronie rodziny i przyjaciół. Przede wszystkim z ręką na sercu mogę powiedzieć, że po całorocznych stresach w końcu należycie odpoczęłam. 
TaeTae: Lekko zwariowane. Większość czasu spędziłam z tymi wariatkami powyżej :D
Byłam także tydzień w pracy, ale mnie wywalili. *łezki*

3. Jaki jest twój ulubiony owoc?
Soojin: Cytruski, począwszy od limonki, mandarynek i pomarańczy. Może kocham je dlatego, bo jestem na nie uczulona? Najlepiej smakuje zakazany owoc, c'nie? ;-;
MinSiuga: Zabłysnę i powiem, że pomidor - tak to jest owoc. A tak na serio to, zapewne jak u większości, truskawki. Chociaż ostatnio moje serce podbijają także jagody, eh.
TaeTae: Lubię wszystko, nie jestem wybredna. Chociaż wyróżnię borówki i gruszki.

4. Wolisz opowiadania hetero czy o tematyce homoseksualnej?
Soojin: Lubię zarówno hetero, jak i yaoi. Chociaż najbardziej przemawiają do mnie te, w których sama mogę brać udział, pisane z mojej perspektywy. *tak bardzo egoistka*
MinSiuga: Jeśli opowiadanie ma dobrą fabułę i miło się czyta to nie robi mi to żadnej różnicy.
TaeTae: I tutaj mamy kłopot. Kocham czytać wszystko, jednak, wydaje mi się, że najbardziej przyciąga mnie yaoi. 

5. Posiadasz jakieś k-pop'owe gadżety?
Soojin: Trochę tego się zebrało. Tylko czemu to musi być takie drogie?! *złośliwa minka* 
MinSiuga: Ależ tak, jednak gdybym miała wymieniać to raczej, by mi tu miejsca zabrakło ><
TaeTae: Mam kilka, ale w przyszłości mam zamiar jeszcze powiększyć asortyment.

6. Gdybyś mogła zwiedzić tylko jedno miejsce w Korei, co wybrałabyś jako cel swojej podróży?
Soojin: Oczywiście, że piękną, świetlistą stolicę - Seul *btw kocham światełka :3*
MinSiuga: Dorm biasa... *rozmyśla, czy odpowiedź nie zabrzmiała trochę jak odpowiedź sasaeng fana* Raczej Seul, w końcu stolica, c'nie? *poprawia się* Chociaż zastanawiałabym się także nad wyspą Jeju.
TaeTae: Seul. Konkretnoku, dorm BTS. Ewentualnie wytwórnia Big Hit, ale tylko i wyłącznie, jeśli będzie tam BTS :)))))

7. Jaki jest twój ulubiony paring z biasem?
Soojin: Wszystkie! Ubóstwiam paringi w BTS. Yaoi górą! *chop, chop*
MinSiuga: Shippuję siebie z Yoong'im ;-; Nie no, Sugacz jest zakochany w sobie, ma za dużo swagu, by tworzyć paringi, ale jeśli miałabym wybierać to 100% yoonmin lub jikook <3
TaeTae: Każdy, który dotyczy V xD

8. Jesteś oszczędną czy raczej rozrzutną osobą?
Soojin: Oszczędną, w dosłownym znaczeniu tego słowa.
MinSiuga: Zależy. Jeśli naprawdę chcę coś mieć to jestem skora przeznaczyć na to wszystkie moje oszczędności.
TaeTae: Pół na pół. Jeżeli chcę coś bardzo to mogę przeznaczyć na to każdy grosz. Jeśli nie mam nic na oku, to staram się oszczędzać.

9. Czy przeżyłaś odejście członka z ulubionego zespołu? Wspierasz go czy może straciłaś nim zainteresowanie?
Soojin: Przeżyć, przeżyłam, ale czy się pogodziłam to już inna sprawa. Jeżeli by policzyć ilość idoli, których lubiłam, a którzy odeszli to chyba jestem kotem. W końcu kot ma wiele żyć. 
MinSiuga: Żeby jednego. //łezki// Trzymam się teorii "Jeśli on jest szczęśliwy, to ja też". Trudno jest się z tym pogodzić, bo to zawsze w pewien sposób boli, jednak takie są realia i trzeba się z tym pogodzić. Nie możemy mieć wszystkiego, a narzekaniem sytuacji nie zmienimy. Wspierałam, wspieram i będę wspierać. Jeśli ktoś przestaje przez pryzmat odejścia to powinien się zastanowić, czy kiedykolwiek tak naprawdę go wspierał.
TaeTae: Tak, przeżyłam. Szczerze? Na każdym kroku ich wspieram i jestem dumna podwójnie, kiedy widzę jakie sukcesy osiągają.

10. Co uważasz za największy błąd w pisaniu opowiadań/fanfiction?
Soojin: Szybkie przeskoki w akcji i nie dokańczanie sytuacji. Rozgardiasz, jednym słowem. 
MinSiuga: Szybkie przeskoki w akcji. Czytając wywołuje to lekki mindfuck, że tak się wyrażę. Sama nie jestem mistrzem w upychaniu akcji w shocie, ale na boga, bez przesady. Poza tym, wydaje mi się, że będzie to używanie słownictwa, czy też wyrazów obcych, których znaczenie nie do końca jest nam znane. Jeśli zabieramy się już za coś i umieszczamy to w naszym opowiadaniu to, moim zdaniem, powinno się znać definicję, znaczenie wyrazu, którego używamy.
TaeTae: Brak opisu przeżyć, miejsc, osób oraz totalny bałagan w opowiadaniu.

11. Czy twój blog był już kiedyś nominowany do Liebster Award?
Soojin: Nie, to nasz debiut. Cieszę się z całego serca, aż chce mi się pisać więcej i więcej.
MinSiuga: To pierwszy raz. Dlatego jestem tak bardzo szczęśliwa, że nadarzyła się taka okazja :)
TaeTae:  Wcześniej nie miałyśmy okazji. Dlatego dziękuję za nominację. *śle milion serduszek, ukłonów i całusów*


PYTANIA DO NOMINOWANYCH


1. Kiedy i w jaki sposób zaczęła się twoja przygoda z K-pop'em?
2. Jak radzisz sobie ze stresem?
3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
4. Skąd bierzesz inspiracje na opowiadania?
5. Jaki jest twój ulubiony zespół?
6. Masz jakieś motto życiowe?
7. Posiadasz piosenkę, którą mogłabyś słuchać 24/7?
8. Jak chciałabyś spędzić ostatni dzień życia?
9. Czy masz już jakiś określony zawód, który chciałabyś wykonywać w przyszłości?
10. Jakie jest twoje największe marzenie?
11. Czy twój blog był już kiedyś nominowany do Liebster Award?


 NOMINUJĘ




Z góry przepraszamy za to, że nie nominowałyśmy 11 blogów, jednak nie chciałyśmy na siłę szukać innych, czy też nominować tych, których nie czytamy.

wtorek, 4 sierpnia 2015

BODYGUARD




-To dobrze raz na jakiś czas złamać zasady! - krzyknęła Soohyun, próbując przebić się przez głośny jazgot. Dziewczyna szturchnęła cię wymownie w bok i zaczęła kołysać się w rytm piosenki. - Jaką bajkę sprzedałaś ojcu? Jakoś nie chce mi się  wierzyć, że puściłby swoją córeczkę - zaakcentowała ostatnie słowo, kładąc na nie szczególny nacisk.  - z własnej woli. - dodała po chwili, unosząc przy  tym pytająco obie brwi.
-Powiedziałam, że idę do ciebie, by wspólnie się przygotować na ważny test, który mamy w poniedziałek! - odkrzyknęłaś w odpowiedzi i upiłaś spory łyk alkoholu, opróżniając go do połowy.
-Nie boisz się konsekwencji, jeśli się to wyda?
-Chrzanić to! - Przechyliłaś głowę, skrzyżowałaś ręce na piersiach i uśmiechnęłaś się łobuziarsko.
-Wow, dziewczyno szalejesz! Jakoś nie mogę uwierzyć, że dał się na to nabrać! Jestem pełna podziwu! Najwyraźniej świetnie kłamiesz, skoro nawet szanowny pan glina dał się zwieść! - Słowo "glina" wymówiła ze znaczną pogardą w głosie. Twój ojciec nie był zbyt popularny wśród młodzieży szkolnej. I to był fakt. Zresztą nic dziwnego. Był gliną. To było do przewidzenia. Dlatego nie chwaliłaś się faktem, że wykonuje taki, a nie inny zawód.
Oparłaś się o blat stołu, bawiąc się przy tym rurką umieszczoną w napoju. W powietrzu unosił się zapach alkoholu, dymu papierosowego, spoconych ciał tańczących ludzi i bóg wie jeszcze czego. W uszach dudniła ci muzyka, wydobywająca się z kolumn, stojących na parkiecie. Całość wzmagana była krzykami ludzi, które przyprawiały cię o zawrót głowy. Miałaś wrażenie, że zaraz ogłuchniesz od tego jazgotu. Zdecydowanie nie przywykłaś do takich sytuacji. Prawdę mówiąc była to twoja druga, poważna impreza w życiu. Ograniczający ojciec zawsze trzymał krótko twoją smycz. Byłaś dla niego tak cenna, że gdyby miał taką możliwość to bez chwili wahania zamknąłby cię w złotej klatce. No bo przecież zło czai się na każdym kroku, powtarzał bezustannie. Klęłaś na niego w myślach za każdym razem, kiedy musiałaś sprzedawać przyjaciołom jakąś durną bajkę, by nie wyjść na idiotkę. Miałaś tego już po dziurki w nosie. Byłaś pełnoletnia, a on traktował cię jak jakiegoś smarkacza.
Szukałaś wzrokiem czegoś ciekawego. Twoją uwagę przykuł przystojny brunet, poruszający się seksownie na parkiecie.
-Widzę, że zawiesiłaś oko na Panie Seksownym. - Zachichotała Soohyun, kiedy spostrzegła, że przyglądasz się z zaciekawieniem Jiminowi. Dziewczyna zbliżyła się do ciebie i zniżyła głos. - Jakim cudem ktoś może być taki słodki i zarazem mieć tak ekstremalnie seksowne ciało? - rzuciła, udając ciebie. Do tej pory nie możesz zrozumieć, jakim cudem bezbłędnie odgaduje to co myślisz.
-Wcale, że nie! - stanowczo zaprzeczyłaś, jednak twój niepewny ton głosu zdradził, że blefujesz. Dziewczyna wyszczerzyła się, dostrzegając drugie dno twojej odpowiedzi. Krótko mówiąc przejrzała cię na wylot. Jak zwykle zresztą. Popchnęłaś ją lekko w geście skarcenia i zaśmiałaś się razem z nią.
-Ulala, patrz kto zmierza w naszą stronę. - wtrąciła, pokazując gestem głowy, byś odwróciła wzrok. W waszą stronę kierował się  Kim Taehyung. Jeden z gospodarzy największej i najbardziej dzikiej domówki w historii.
-Jak się bawicie, dziewczyny? - zapytał, zbliżając się do was. Jego głęboki, jak zwykle zachrypnięty głos po raz enty wywarł na tobie wrażenie. Osoba spoza waszego środowiska mogłaby przysiąc, że to wynik tygodniowej libacji alkoholowej. Wygląd chłopaka i głos pasowały do siebie jak skarpetki do sandałów.
-Tak jak widać. - odparła szybko twoja koleżanka, unosząc lekko ręce i gestem obejmując całe otoczenie. - Jak tak dalej pójdzie to ta impreza zapisze się na kartach historii w rubryce jednych z lepszych na jakich bywałam. - dodała, uśmiechając się figlarnie.
-Na taką odpowiedź czekałem. - Uśmiechnął się kokietującym wzrokiem. - Jimin, zobacz, kto przyszedł! - krzyknął po chwili i gestem nakazał chłopakowi dołączyć do niego. Dostrzegłaś, jak tamten schodzi z parkietu i kieruje się w waszą stronę, powoli przedzierając się przez tłum ludzi. Zaczęłaś panikować. I to poważnie. Nie potrafiłaś się opanować, nogi ci zmiękły, a na twarzy zaczęły pojawiać się delikatne rumieńce. Obserwowałaś jak zagrożenie zbliża się coraz bardziej. Krok po kroku. Jeszcze tylko kilka sekund, a staniesz twarzą w twarz z chłopakiem, o którego niejedna mogłaby się pobić.
-Kogo ja tu widzę, miło mi was gościć. - oznajmił z szelmowską nutą w głosie, jaką zwykł mieć w zwyczaju. Osoba obserwująca całe zajście z boku mogłaby wysunąć tezę, iż chłopak stara się z tobą flirtować. A może i właśnie tak było? -Mam nadzieję, że świetnie się bawicie. - Skierował to pytanie wprost do ciebie, całkowicie ignorując stojącą obok koleżankę. Przegryzłaś policzek od wewnątrz.
-A jak myślisz?  - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie. Starałaś się brzmieć pewnie. Wziąć dobry przykład z koleżanki. W myślach karciłaś się za tak banalne posunięcie. Mogłaś wymyślić coś o wiele lepszego, jednak jak zwykle spanikowałaś. Nie byłaś najlepsza, jeśli chodziło o rozmowy z chłopakami. Zazdrościłaś Soohyun, że tak łatwo jej to przychodziło.
-Myślę, że dobrze. - Pochylił się w twoim kierunku i wyszeptał ci do ucha ostatnie zdanie. - Czyżbym się mylił?
Poczułaś jego oddech na szyi. Twoja podświadomość krzyczała na samą myśl o tym, jak blisko jesteście.
-Ależ skądże. - odparłaś tym razem pewniej. Chłopak lekko odchylił się od ciebie i obdarzył cudownym uśmiechem.
-Masz ochotę na drinka? - dodał.
-Dziękuję, już mam. - Potwierdziłaś, pokazując pustą już w połowie szklankę z trunkiem.
-W takim razie zatańczmy.
-Ja nie tańczę zbyt... - Nie dokończyłaś, bo ciemnowłosy przerwał ci, łapiąc za nadgarstek i ciągnąc w stronę roztańczonego tłumu. Zdążyłaś jedynie wymienić się spojrzeniami z Soohyun i Taehyungiem, którzy byli wpatrzeni w was jak w obrazek, szczerząc przy tym śmiesznie zęby.
Piosenka była powolna, spokojna, jak gdyby ktoś przeczuwał taki obrót sytuacji. Jimin pokierował twoimi rękami i ułożył je sobie na ramionach. Swoje zaś położył na twoich biodrach. Zaczęliście bujać się z nogi na nogę, dotrzymując rytmu piosence. Czułaś, jak zalewa cię fala gorąca.
-Słuchaj. - mruknął, ściszając swój głos prawie do szeptu. - Już od dłuższego czasu chciałem ci to powiedzieć. - zatrzymał się na chwilę, dodając tym samym szczypty ciekawości. Z trudem spojrzałaś mu w oczy. - Ja... - Przerwał mu odgłos syreny policyjnej.
Ludzie zaczęli panikować i uciekać w różne strony. Niektórzy, nie chcąc dać się złapać przechodzili nawet przez płot. Jeden wielki wrzask. Harmider. Chaos. Jimin złapał cię za rękę i ruszył w ucieczkę, przeciskając się z tobą przez tłum. Z trudem wyrwałaś się z jego silnego uścisku. Przecież nie mogłaś zostawić od tak swojej przyjaciółki. Zaczęłaś przeciskać się na własną rękę. Wróciłaś do punktu, gdzie chwilę temu stałaś z dziewczyną. Nie było jej tam. Zaklęłaś cicho pod nosem. Mogłaś się tego spodziewać. Tłum ustąpił, zaczęłaś w pośpiechu szukać wzrokiem koleżanki. Nigdzie ani śladu. Zadrżałaś z przerażenie, gdy poczułaś, jak czyjeś dłonie zaciskają się na twoich nadgarstkach. Nieznajomy skrzyżował twoje ręce z tyłu twoich pleców, w dalszym ciągu nie zluźniając z nadgarstków silnego uścisku. W przeciągu sekundy zrozumiałaś, że to policjant. Wpadłaś. Przecież ojciec cię zabije.
-Byłaś niegrzeczną dziewczynką, decydując się na pójście na nielegalną imprezę. - wyszeptał funkcjonariusz do twojego ucha. Jego głos wprawił cię w stan odrętwienia. Dobrze go znałaś. Ulubiony podopieczny twojego ojca.
-Puszczaj mnie, Jungkook! - rzuciłaś przez ramię, piorunując chłopaka wzrokiem. Oczywiście, jak to zwykle bywało, ten cię nie posłuchał. Nigdy tego nie robił. - Nie wierć się. Tak bardzo chcesz bym założył ci kajdanki? - Jego ton głosu wskazywał na to, że z miłą chęcią, by to uczynił. Spuściłaś głowę i pokręciłaś przecząco. - Tak też myślałem. - dodał cynicznie.
Chwilę po tym siedziałaś w jego aucie, przypięta pasami, jak jakiś kryminalista. Niezręczna cisza narastała, jednak nie miałaś zamiaru odezwać się pierwsza. Wpatrywałaś się więc tępo w chłopaka, który prowadził samochód, przemierzając puste ulice Seulu.
-Może byś tak podziękowała? - odezwał się w końcu, poprawiając lusterko, by móc lepiej się tobie przyjrzeć.
-Niby za co? - fuknęłaś naburmuszona. - Za to, że spieprzyłeś mi całą imprezę?!
-Spieprzyłem? - powtórzył po tobie poirytowany. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
-A jak chcesz to inaczej nazwać?
-Chociażby ratowaniem ci skóry? - rzucił sarkastycznie. - Gdyby nie ja to już dawno byś siedziała na komisariacie, tłumacząc się ojcu. - Wpatrywałaś się w niego jak zahipnotyzowana. Twoje usta przez chwilę poruszały się w milczeniu. - Dostaliśmy skargę, że kroi się jakaś niezła domówka. - kontynuował, rozumiejąc, że nie masz o niczym pojęcia. - Byłem dzisiaj u ciebie. Chciałem cię wyciągnąć do kina, ale ciebie nie było. Twój ojciec powiedział, że uczysz się u koleżanki. Jakoś w to nie uwierzyłem. Kiedy dostaliśmy cynk to jakoś przeczuwałem, że możesz na niej być. Dlatego zgłosiłem się na ochotnika i pojechałem w zastępstwie za Cha Donga. Od razu zacząłem szukać cię w tłumie. Jak widać z powodzeniem. Gdyby to był ten drugi policjant to miałabyś jednym słowem przesrane. Możesz mi teraz śmiało podziękować.
-W takim razie chyba ci dziękuję... - wymamrotałaś, zrobiło ci się głupio.
-Co mówisz? - Przyłożył dłoń wewnętrzną stroną do ucha i udał, że nasłuchuje. - Głośniej, bo nie słyszę? - Zaśmiał się.
Prychnęłaś.
-Wielkie dzięki, panie zbawco. - wycedziłaś posępnie przez zęby. Dobrze wiedziałaś, że chłopak usłyszał poprzednie podziękowanie, a teraz tylko się z tobą droczył. - Lepiej?
-Lepiej. - Zobaczyłaś w lusterku, że jego lewy kącik wygina się w uśmiech. - Już jesteśmy. - oznajmił po chwili.
Odpięłaś pasy bezpieczeństwa i nacisnęłaś klamkę z zamiarem wyjścia. Drzwi były zamknięte. W mgnieniu oka odwróciłaś głowę w kierunku chłopaka i posłałaś spojrzenie, z którego słynęłaś: "Chcesz umrzeć?". Dobrze je znał. Ostatnio ciągle go nim obdarzałaś. Jeśli można tak to nazwać.
-Chyba nie myślałeś, że ci ucieknę?
-No wiesz, przezorny zawsze ubezpieczony. - Zaśmiał się i nacisnął guzik, zwalniający blokadę z twoich drzwi. Otworzyłaś je i szybkim susem wyskoczyłaś z radiowozu. Twoim oczom ukazał się jego dom. Znieruchomiałaś w jednej chwili.
-Dlaczego, do cholery, jesteśmy pod twoim domem? - Wskazałaś palcem na budynek i odwróciłaś się w stronę chłopaka, który właśnie zamykał drzwi od strony kierowcy.
-Twojego ojca nie będzie w mieście przez kilka dni. Ma jakiś wyjazd służbowy, czy co tam. Poprosił mnie żebym się tobą zajął. - mówił, wymijając cię i kierując się w stronę drzwi. - Mam być twoim osobistym ochroniarzem. Dlatego zostajesz u mnie przez ten czas. -  Wyjął z kieszeni portfel i zaczął w nim grzebać, jak ci się zdawało w celu odnalezienia kluczyka. Wyciągnął z niego kółko, na którym zawieszone były kluczyki. Po chwili szukania znalazł odpowiedni i wsadził go do zamka. W tym momencie zatrzymał się na chwilę. - A, i jeszcze jedno. Mam do ciebie prośbę. - Zrobił krótką przerwę na odszukanie odpowiednich słów. - Nie, to jest rozkaz. Trzymaj się z dala od Jimina i Taehyunga. Oni chcą tylko jednego, seksu. Wykorzystają cię i porzucą, tak jak to robią z innymi dziewczynami. - Jego głos był przepełniony troską rodem z ojca.
-Czekaj, czekaj. Zrobiłeś dochodzenie, mimo iż prosiłam cię, byś nie mieszał się w moje sprawy? - Twój głos był wyższy niż zazwyczaj, brzmiał tak jakby za chwilę miał się załamać. Wkurzyłaś się. Miałaś dość tego, że ojciec nie daje ci normalnie żyć. 
Podeszłaś do chłopaka. Chciałaś na niego nakrzyczeć, już miałaś otworzyć usta, kiedy ten pochylił się nad tobą i złożył na nich delikatny pocałunek. Otworzyłaś szerzej oczy, nie przewidując takiego obrotu sytuacji. Mimo iż pocałunek trwał zaledwie kilka sekund to dla ciebie czas zdawał się zatrzymać, przedłużając go w wieczność. Oniemiałaś. Serce zaczęło ci kołatać, czułaś, że coraz bardziej zapiera ci dech w piersi. Jungkook mierzył cię spojrzeniem. Wbiłaś wzrok w krawężnik chodnika, byle tylko nie musieć patrzeć mu w oczy. Twoje nogi były jak z waty i z trudem utrzymywały ciężar. Próbowałaś przeanalizować, co właśnie miało miejsce, jednak informacja jakoś nie chciała do ciebie dotrzeć.
-Nie lubię, kiedy jesteś tak głośno. - skwitował i jakby nigdy nic wszedł do mieszkania. Zatrzymał się w pół kroku, dostrzegając, że nadal się nie poruszyłaś. - Wchodzisz, czy masz zamiar stać tam przez resztę wieczora? - Zaśmiał się cicho pod nosem.
-Przepadnij, Jeon Jungkook. - wycedziłaś przez zęby i posłałaś mu piorunujące spojrzenie. Chciałaś grać niewzruszoną, mimo, że nadal byłaś w szoku.
Weszłaś do wnętrza, zamykając za sobą drzwi. Chłopak ponownie się zaśmiał. Wchodząc do salonu zauważyłaś, jak zaczyna rozpinać swoje guziki od munduru. Pierwszy guzik. Drugi guzik. Trzeci guzik. Właśnie zabierał się za następny.
-Ehm. - Odchrząknęłaś teatralnie, przysuwając dłoń ściśniętą w pięść do swoich ust. - Przepraszam, nie wiem, czy zauważyłeś, ale w mieszkaniu jest kobieta! - skarciłaś go, próbując przywrócić jego zachowanie do porządku.
-Chcesz mnie w takim razie wyręczyć? - powiedział tym swoim głębokim głosem, posyłając ci zadziorny uśmieszek spode łba i unosząc obie brwi do góry w geście zapytania. Momentalnie twoja twarz zalała się rumieńcem. Wzdłuż twoich pleców przeleciał dziwny dreszcz. Nienawidziłaś, kiedy tak się z tobą droczył. Nigdy nie wiedziałaś, czy jest poważny, czy po prostu sobie żartuje. - Spokojnie, nie tykam dzieci. - wyprzedził cię, śmiejąc się pod nosem. Kolejna rzecz, która ujmowała mu we względach u ciebie. Był starszy tylko o 2 lata, a przy każdej okazji wywyższał się i przypominał ci o tym. No bo przecież jeśli nie przypomni ci o tym tysiąc razy w przeciągu tygodnia to możesz o tym zapomnieć i co wtedy?
-Pieprz się. - syknęłaś w odwecie. - Idę się kąpać. - rzuciłaś, przechodząc obok niego, tym samym szturchając go lekko ramieniem. Jungkook utorował ci drogę i zadrwił z twojej reakcji.
Prosto z holu weszłaś na szeroki korytarz, wyłożony drewnianymi panelami. Przecięłaś go i wspięłaś się po schodach na drugie piętro. Trzecie wejście po lewej stronie i już byłaś w łazience. Z nadmiaru wrażeń zapomniałaś zamknąć drzwi na klucz. Podeszłaś do umywalki i ochlapałaś twarz zimną wodą. Uniosłaś głowę do góry, kładąc dłonie po obu stronach umywalki. Spojrzałaś w lustro na swoją bliźniaczkę z naprzeciwka. Delikatne wypieki na policzkach. Lekko posklejane od potu i dymu papierosowego włosy. Rozmazany makijaż. Skrzywiłaś się. Nie chciałaś pokazywać mu się w takim stanie.
-Nie jestem dzieckiem, więc czemu tak reaguję, kiedy on jest w pobliżu? Nawet go nie lubię. Przynajmniej nie w ten sposób. Raczej... - skłamałaś, wpatrując się w swoje odbicie, jakby pomogło ci to odnaleźć odpowiedź. Lubiłaś go. I to było faktem. Nieważne jak bardzo odpychałaś od siebie tą myśl to ona za każdym razem powracała niczym bumerang.
Wzięłaś głęboki wdech, po czym wypuściłaś powietrze ze świstem. Odwróciłaś się na pięcie i zaczęłaś zdejmować z siebie czarną, ściśle przylegającą sukienkę z golfem. Z trudem udało ci się ją ściągnąć przez głowę. Rzuciłaś czarny materiał na płytki. To samo zrobiłaś ze szpilkami. 
Odkręciłaś wodę w kabinie i weszłaś do niej. Ciepły strumień wody ślizgał się po twoim ciele. Stałaś z zamkniętymi oczami, twarz skierowana ku górze, tak aby strumienie spływały po twoich policzkach, kończąc na dnia kabiny. Przeczesałaś włosy palcami i sięgnęłaś po szampon. Rozprowadziłaś produkt po włosach. Mieszanka alkoholu i dymu tytoniowego, unoszącego się wokoło, powoli ustępowała cytrynowemu aromatowi szamponu. Było tak przyjemnie spokojnie, niewzruszenie. Cisza była niczym muzyka dla twych uszu, w których wciąż szumiało po wrażeniach z nocy. Podskoczyłaś z przerażania, kiedy klamka od drzwi poruszyła się i do wnętrza wszedł Jungkook. Przez osłonę zasłonki prysznicowej widziałaś, że najwyraźniej nie rusza go to, że tu jesteś.
-Idź stąd sobie. - warknęłaś i wyjęłaś rękę przez parawan, gestem wskazując na drzwi.
-Co jeśli nie chcę? - odparł. Obróciłaś głowę i przez zamazany obraz dostrzegłaś, że krzyżuje ręce na klatce piersiowej, tym samym przybierając pewniejszą pozę. - Jakoś w dzieciństwie nie przeszkadzało ci to, że razem się kąpaliśmy.
-Kiedyś to kiedyś. Poza tym teraz nie lubisz dzieci, więc idź stąd sobie. - ciągnęłaś tym samym tonem, co poprzednio. Starałaś się grać odważną. Mimo iż w środku panikowałaś niczym małe dziecko, czekające na rodzica, który za chwilę ma wrócić z nieudanej wywiadówki. Twoje serce waliło jak oszalałe. Wstrzymałaś na moment oddech, czekając na jego reakcję, która jak się później okazało nie nastąpiła. Brak odpowiedzi zwrotnej. Pomyślałaś, że faktycznie sobie poszedł. Odetchnęłaś z ulgą i całkowicie oddałaś się kąpieli.
Miałaś już wychodzić, kiedy nagle poczułaś czyiś dotyk na swoich plecach. Twoje ciało przeszedł dreszcz.
-C-Co ty r-robisz. - wydukałaś.
-Rozkoszuję się kąpielą. - odparł spokojnie i zaczął masować twoje ramiona i kark. Pod jego dotykiem wszystkie twoje mięśnie, dotychczas spięte, zaczęły mimowolnie się rozluźniać, a wszystkie złe myśli spływać razem z wodą. Jego dłonie działały lecząco, a jednocześnie doprowadzały do ekstazy. Był wystarczająco blisko byś poczuła na sobie jego oddech. Nie potrafiłaś mu się oprzeć bez względu na to, jak bardzo byłaś na niego wściekła.
-Myślałam, że nie tykasz dzieci. - stwierdziłaś, kiedy zmysły powróciły.
-Czy kiedykolwiek powiedziałem, że jesteś dzieckiem? - wyszeptał ci do ucha i nie czekając nawet na twoją odpowiedź odwrócił cię do siebie. Jego wilgotne włosy przyklejały się do twarzy, a grzywka skąpana w kropelkach wody rzucała garstkę cienia na jego twarz. Miał na sobie jedynie bokserki. Dokładnie widziałaś jego umięśniony tors i mięśnie ramion, które co rusz napinały się, by po chwili móc się rozluźnić.
Nie dając czasu na jakąkolwiek racjonalną reakcję z twojej strony, oparł cię o ścianę. Nie protestowałaś. Wręcz przeciwnie. Odruchowo oplotłaś swoje nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłaś na jego ramiona. Zaśmiałaś się seksownie, sprawiając, że chłopak poczuł mrowienie od palców stóp aż po czubek głowy. Przez chwilę patrzył, jak po twoim ciele strumieniami spływa woda, jak odrzucasz do tyłu głowę i odgarniasz włosy z twarzy. Nie mógł tak dłużej. Jego pożądanie rosło z każdą sekundą. Przywarł łapczywie do twoich ust i złączył je w namiętnym pocałunku. Otworzyłaś swoje szerzej, dając wejść tym samym jego rycerzowi do twojej komnaty. Wasze języki tańczyły ze sobą, badając tutejsze okolice. Woda spływały po waszych ciałach, złączonych w żarliwym uścisku. Mruknęłaś niezadowolona, kiedy chłopak oderwał się od ciebie.
-Idziemy do pokoju. - oznajmił rozkazującym tonem i ponownie złożył na twoich ustach niekończący się pocałunek, w tym samym czasie łapiąc cię w swoje silne ramiona. Wyszedł spod prysznica, kierując się do wyjścia. Minęliście toaletę i ruszyliście w kierunku pokoju. Trzecie drzwi po lewej od strony ubikacji. Otworzył drzwi z kopniaka, które powoli zamknęły się po waszym wejściu, tym samym pogrążając pomieszczenie w całkowitej ciemności. Jedynym oświetleniem było światło latarni, wpadające do środka przez duże okno z okiennicami. Chłopak położył cię na śnieżnobiałej pościeli. Łóżko było ogromne, zdawało się z łatwością pomieścić co najmniej 4 osoby. 
-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, jak ciężko było mi się powstrzymać. - mruknął ochryple, opierając swoje ręce po obu stronach twojej głowy. Zaczął powoli schodzić na łokciach, by zminimalizować dzielącą was odległość. Tylko światło księżyca rozjaśniało jego twarz. Jego pociągające cię od pamiętnych dziejów męskie rysy twarzy. Wydatne kości policzkowe. Pełne usta. Było ciemno, jednak mogłaś przysiąc, że dostrzegłaś w jego oczach swego rodzaju błysk. Błysk pożądania. Przegryzł wargę, dając znak, że pragnie tego tak samo mocno jak ty. Odwróciłaś głowę w bok i zachichotałaś pod wpływem jego świdrującego wzroku. Miałaś wrażenie, że jego spojrzenie jest w stanie prześwietlić całe twoje ciało, zbadać każdy, nawet ten najgłębszy, najbardziej ukryty zakątek. Wtopiłaś twarz w pościel. Pachniała nim. Zachłannie wciągałaś jego zapach. Zapach, przy którym chciałaś budzić się i zasypiać już do końca życia. Chłopak wykorzystał twoją pozycję i zaczął składać na twojej szyi kwieciste pocałunki, schodząc nimi coraz niżej. Przeniósł swoje pieszczoty na twoje piersi. Jęknęłaś cicho, kiedy doszedł do twoich sutków, kiedy przegryzał je lekko, doprowadzając cię na skraj przyjemności. Zacisnęłaś mocniej swoje dłonie, spoczywające na plecach chłopaka. Nie chciałaś pozostać dłużna, dlatego powoli zaczęłaś ściągać jego bokserki w dół, zahaczając o jego nabrzmiałą męskość. Oderwał się od ciebie jak poparzony prądem. Spojrzałaś na niego z zapytaniem, myśląc, że być może zrobiłaś coś źle.
-Musisz dostać karę za to, że bawiłaś się z jakimiś frajerami. - wypowiedział między oddechami. Zaraz po tym podniósł twoje biodra do góry, szybko jakby z prędkością światła sięgnął po prezerwatywę i lubrykant. Już miał w ciebie wchodzić, kiedy nagle zatrzymał się niepewny tego co robi. Spojrzał na ciebie, oczekując pozwolenia. 
-Chcę tego. - Dałaś mu to, czego pragnął. 
Myślałaś, że będzie delikatny.
Że będzie ostrożny.
Rozważny.
Posłuszny.
Jednak on najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. Jego ruchy od samego początku były szybkie, groźne. Przez kilka pierwszych pchnięć odczuwałaś delikatny ból, dyskomfort, jednak szybko jego miejsce zaczęła zajmować niepohamowana błogość. Przesunęłaś dłońmi wzdłuż jego pleców wyginając się tak, by mógł zagłębić się w tobie jeszcze bardziej. Wasze oddechy stawały się stopniowo coraz to płytsze. Byłaś wystarczająco blisko, by poczuć jak jego serce wybija szybki, nieregularny rytm. Mruczałaś w jego ucho z przyjemności jaka zawładnęła całym twoim organizmem. Wasze ciała idealnie do siebie pasowały, ruchy były idealnie zsynchronizowane, tak jakbyście znali się na pamięć. Doprowadzał cię do szaleństwa, do tego, że miałaś ochotę błagać o więcej. Chłopak znalazł twój punkt G, tym samym unosząc cię do bram rozkoszy. Momentalnie doszłaś. Po kilku mocniejszych pchnięciach doszedł również i on. Zasapany jakby po ciężkiej robocie opadł bezsilnie obok ciebie. Odwróciłaś głowę w jego stronę i napotkałaś jego wzrok. Jego piękne karmelowe oczy. Usta lekko rozchylone. Rękę spoczywającą na klatce piersiowej, która teraz niespokojnie falowała. Na jego twarzy pojawił się grymas uśmiechu.
-Chodź tu do mnie. - Przyciągnął cię do siebie i umiejscowił tak, że twoja głowa znalazła się w jego zagłębieniu w odcinku między głową a torsem. Po raz kolejny tego wieczoru upajałaś się jego zapachem. Zamknęłaś oczy i wsłuchałaś się w rytm jego serca. Melodia, która lała miód na twoje podbite przez niego serduszko. - Obiecasz mi coś?
-Hym? - Uniosłaś głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.
-Obiecaj, że już nigdy więcej nie spotkasz się z tymi fagasami ani z innymi kolesiami. - Westchnął. - Jesteś moja. Tylko moja, rozumiesz?
Przeszły cię ciarki, mimowolnie uśmiech pojawił się na twojej twarzy.
-A co jeśli nie? - zażartowałaś.
-Wtedy będę musiał cię skuć. Co ty na to? - Również obrócił to w żart. Zaśmialiście się oboje.
-Ale kto powiedział, że jestem twoja? Jakoś nie widzę, by twój podpis widniał na mnie.
-W takim razie muszę cię oznaczyć. - Wpił usta w twoją szyję i przyssał się do twojej skóry, pozostawiając na niej "swój podpis" - dość sporawą malinkę.
-Zgłupiałeś?! - Uderzyłaś go w ramię w akcie nagany. - Jak ja to ojcu wytłumaczę? Przecież z szalikiem chodzić po domu chodzić nie będę!
-Pomyślimy o tym jutro, coś się wymyśli na poczekaniu. Zresztą twój ojciec tak bardzo mnie lubi. Cieszyłby się z takiego zięcia. - Złożył usta w dziubek i zatrzepotał wachlarzem gęstych, ciemnych rzęs.
-Dobra, dobra. Ty się już tak nie dowartościowuj.
-Dobra, dobra. - powtórzył twoim tonem, jak zwykle się z tobą drocząc. - A teraz idź spać. - Ucałował twój czubek głowy i ułożył się wygodnie na łóżku, zamykając oczy. Nie miałaś żadnego argumentu. Przytuliłaś się mocniej i zapadłaś w głęboki sen. Z uśmiechem na ustach zasnęłaś u boku chłopaka. Miałaś cichą nadzieję, że takie chwile jak te będą się częściej pojawiać. Zdecydowanie częściej.

W końcu to napisałam. Już od dawna się do tego zabierałam, ale wiadomo jak to jest z tym czasem, szczególnie w wakacje - wyjazdy, rodzina, jakieś nieprzewidziane wypady. Mam nadzieję, że nie przerazicie się tą obszernością. Chciałam to jakoś rozwinąć, a nie tylko skupiać się na fragmencie +18. Nie wiem jakoś nie potrafię rozwijać takich wątków, a raczej bardziej skupiam się na fabule, o ile takowa tutaj występowała XDDD
Smutami u nas zajmuje się genialnie TaeTae, dlatego odsyłam was do jej shocików, jeśli pragniecie bardziej pikantnych scenek *If u know what I mean* :)


/ MinSiuga 









SWEET DALLIANCE








Lecę. Jestem coraz wyżej, bliżej słońca. 
Czuje gorąc bijący od tej planety. 
Nie mogę wytrzymać. Coraz goręcej. 
Moje skrzydła zaczynają się topić. O nie zaraz….. spadnę! 
Spadam w dół.
Nie mogę się znowu wznieść w przestworza. 
Uczucie, które opanowało moje całe ciało. 
Strach…..



Obudziłem się cały przepocony. Poczułem na swoim ciele ciężar. Ciężar czyjegoś ciała. Podniosłem głowę i ujrzałem słodko śpiącego Sugę. Jego głowa znajdowała się na mojej klatce piersiowej, a noga przełożona była przez moje biodra. Byliśmy nadzy. W pokoju było cholernie gorąco, niemal tak ciepło jak rozpalone ciało Yoongiego. Odkleiłem się od niego i usiadłem na skraju łóżka. W pokoju panował półmrok. Odnalazłem wzrokiem telefon. Sięgnąłem po niego i nacisnąłem przycisk wyświetlacza. Była 5:30. Zdziwiłem się, Było tak wcześnie, czy tylko mi się przywidziało? Ponownie spojrzałem na godzinę, wyświetlaną na ekranie w celu upewnienia się. Tak, była 5:30. Tak, byłem wyspany. Niemożliwe staje się możliwe.
Znalazłem swoje spodnie, które walały się z innymi ubraniami na podłodze. Ubierałem je i wyszedłem, nie budząc ukochanego. Ruszyłem w stronę kuchni. Włączyłem express do kawy i zaparzyłem sobie porządną dawkę kofeiny. Podszedłem z kubkiem do okna, z którego idealnie można było podziwiać panoramę śpiącego Seoulu. Zaczynało już świtać. Miasto budziło się powoli do życia. Poszedłem do łazienki i wziąłem orzeźwiający prysznic. Od razu człowiek czuje się lepiej po takiej relaksującej, ciepłej kąpieli. Szybko się wytarłem i ponownie wróciłem do kuchni. Na krześle obok wysepki siedział jeszcze lekko zaspany Yoongi. Podszedłem do niego i ucałowałem go w czubek głowy.
-Dzień dobry. Jak się spało, śpiochu? – Suga odwrócił się w moją stronę. Z prędkością światła zarzucił mi ręce na szyję i złączył nasze usta w pocałunku. Jego język niepostrzeżenie wślizgnął się do mojego wnętrza i zaczął badać moje podniebienie. Z niemałym trudem oderwałem się i zerknąłem badawczo na niego. Miał na sobie jedynie bokserki. Odwróciłem się na pięcie i podszedłem do blatu. – Kawy? – zapytłem, nie odrywając wzroku od expressu.
-Chętnie. – rzucił za moimi plecami i przytulił mnie w pasie. Zaczął całować moje ramiona. Domyślałem się do czego zmierza. Nie powiem, że nie, bo również miałem na to ochotę. No ale najpierw priorytety, później przyjemności.
-Najpierw coś zjedzmy. – odwróciłem się do niego i pogłaskałem delikatnie jego zaróżowiony policzek.
-Z wielką chęcią. – uśmiechnął się promiennie. Tego było mi trzeba. Wziąłem go za rękę i zaprowadziłem do stołu, niczym matka prowadzi małe, nieporadne dziecko. – Jest jeszcze sałatka cesarska w lodówce? - dodał po chwili.
-Jest, zaraz ci podam. – ruszyłem w stronę lodówki. Wyjąłem wcześniej wspomniane danie i zaniosłem je do stołu. Talerze już wcześniej rozstawiłem.
Po lekkim śniadaniu udałem się do pokoju, a śpioszka wysłałem pod prysznic.
Jezu! Jaki burdel. - pomyślałem, wchodząc do pomieszczenia.
Zacząłem od ubrań, które praktycznie walały się wszędzie. Pozbierałem je i zaniosłem do łazienki. Yoongiego tam nie było. Po chwili dobiegł mnie odgłos klawiszy. Ktoś grał na pianinie. Doskonale wiedziałem kto. Rozpoznałem melodię. Chopin. Na pewno. Byłem tego pewien.
Skierowałem się w stronę salonu. Chłopak siedział w ręczniku, opatulonym dookoła bioder i grał na pianinie. Krople z jego wilgotnych włosów skapywały na śnieżnobiałe ramiona. Dostrzegłem, że jego mięśnie się napinają. Usiadłem obok niego i  położyłem głowę na jego ramieniu. Poczułem jego ulubiony żel pod  prysznic. Mieszał się z jego zapachem. Zaciągnąłem się nim. Odurzające połączenie. Yoongi przestał grać i położył rękę na moim kolanie. Nie mogąc dłużej usiedzieć, wstałem, pociągając kochanka w górę. Wstał, a ja w mgnieniu oka rzuciłem się na niego. Zeszłej nocy nie do końca się nim nasyciłem. Chciałem więcej. Dużo więcej. Chciałem przelecieć go na tym pianinie. Tu i teraz. W tym momencie. Podniosłem go. tak by usiadł na instrumencie. Zerwałem z niego ręcznik i rzuciłem gdzieś w głąb pomieszczenia. Zacząłem całować jego szyję, zjeżdżając niżej i niżej…czułem jego przyrodzenie. Było naprawdę ogromny. Jednym płynnym ruchem wsadziłem je do ust.
-Jezu! – jęknął. Złapał mnie za głowę i wypchnął biodra ku górze. Czułem go w gardle. Poruszałem głową w szybkim tempie. – Przestań, bo zaraz dojdę. – wysyczał, sapiąc mi nad głową. Ups….Już za późno. Przetarłem ręką usta. – Dlaczego ty mnie nie przestajesz zaskakiwać? - Wstałem i spojrzałem mu w oczy. Miał rozszerzone źrenice.
-Bo taka już moja natura. – uśmiechnąłem się  i cmoknąłem go w usta. – A teraz się połóż. – zrobił tak jak kazałem. – Rozszerz nogi skarbie. – również posłuchał. Złapałem go za biodra. Wchodziłem w niego powoli, tak by później wiedział, że tam byłem. Do moich uszu dobijały się głośne jęki ukochanego.
-Jimin... - jęczał. kręcąc przy tym biodrami. - Tam! - krzyknął. Domyśliłem się, że trafiłem w prostatę. Zacząłem składać pocałunki na jego torsie. Pchałem z całych sił. Chciałem, by miał jak najwięcej przyjemności. Widziałem jak jego ciało wije się na instrumencie. Właśnie ten oto piękny widok rozpalonego kochanka sprawiał mi największą satysfakcję. Nie mogłem się nacieszyć jego jękami. Czułem, że za chwile dojdę. Zacząłem zwiększać ruchy do maksimum. Poczułem jak lepka ciecz rozpryskuje się na mój brzuch. Doszedł. Po paru mocniejszych ruchach doszedłem także i ja. Opadłem na niego. Nasze płytkie oddechy mieszały się ze sobą. - Jesteś najlepszy. - wyszeptał, podnosząc się do siadu.
-Wiem, kotku. - pocałowałem go czule w jego miękkie usta. Przypomniałem, że jeszcze z niego nie wyszedłem. Zacząłem robić kółeczka biodrami. Było mi dalej mało. Chciałem więcej. - Kocham cię. - wyszeptałem mu między pocałunkami. Poczułem jak jego kąciki ust się unoszą. Pomału zacząłem z niego wychodzić, ale ktoś mi przeszkodził. Yoongi złapał mnie za pośladki i docisnął do siebie. Właśnie w tym momencie głośno jęknął.
- Skończ to, co zacząłeś. - wysapał. Miał zamknięte oczy i lekko rozchylone usta. Nie mogąc dłużej czekać, wpiłem się w nie. Złapałem go za pośladki i uniosłem. Chciałem spróbować czegoś nowego. Nigdy nie robiłem tego na...stojąco.  Podniosłem go, a chłopak oplótł mnie swoimi nogami w pasie. Aby było nam łatwiej podszedłem do ściany, nie przestając go lekko podnosić i opuszczać. Jęczał mi w usta. Oparłem się o nią plecami.
-Co ty robisz? - zapytał, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem.
-Próbuję czegoś nowego. - podniosłem go z powrotem i szybko opuściłem. Był tak niewyobrażalnie lekki.
-W takim razie mocniej! - krzyknął, sapiąc. Nie potrzebowałem większej zachęty. Nasze jęki znowu tworzyły symfonię dla moich uszu. Czułem, że zaraz dojdę po raz drugi, zacząłem jeszcze bardziej przyśpieszać. Przez to moje ruchy nie były równe, ale starałem się za każdym razem uderzać w punkt G. Doszliśmy w tym samym czasie. Podniosłem chłopaka, aby z niego wyjść. Postawiłem Sugę na ziemi i przytrzymałem go, by nie upadł. Po tylu orgazmach sam się ledwo utrzymywałem. Jak przyszło na porządnych ludzi poszliśmy się wykąpać. Dokładnie umyłem całe ciało i pomogłem Minowi. Potem poszliśmy do sypialni i nie ruszaliśmy się aż do wieczora. Miałem nadzieję, że Yoongi nie zapomni tego ranka do końca swojego życia...



Krótki shocik, pisany na szybko. Of course, smut, jak to mam w zwyczaju. Hope u like it~~




/ TaeTae

czwartek, 23 lipca 2015

ITS JUST A JOB - CHAPTER 7





He's my everything. He's more than wonderful. I want to thank him for existing....


-Gdzie mieszkasz? - zapytał, otwierając pilotem auto. Dopiero co wychodziłam z klatki, a ten już zdążył otworzyć dla mnie drzwi. Nikt od dawna nie robił dla mnie takiego gestu, no chyba że Sunbae. 
-Myeong-dong 56. 10 minut drogi stąd. -odpowiedziałam, wsiadając do samochodu.
-No i wszystko jasne. - oznajmił, wsiadając od strony kierowcy.
Poczułam uczucie niepewności, gdy szykował się do odpalenia samochodu. Dziwnie się czuję, kiedy ktoś kieruje moim samochodem. Ostatni raz, kiedy ktoś nim kierował oprócz mnie był Sunbae. 

Wierzę, że jest dobrym kierowcą i czuję się z nim bezpieczna...

Spróbowałam odrzucić od siebie niepewność i lęk. Spojrzałam na otaczające nas bloki. Przeniosłam wzrok na niebo i płynące po nim szarawe chmury. Wczorajsze burzowe musiały poszybować w inne strony kraju. Wcale za nimi nie tęskniłam. Pogoda była o wiele lepsza od wczorajszej. Zza chmur gdzieniegdzie wystawały promienie słońca, które gdzieś za nimi świeciło całą swoją mocą. 
-No, no, powiem ci, że samochód masz fajny. – rzucił rozweselony, odpalając auto. - Nie zapięłaś pasów. - Zauważył Suga. Nim zareagowałam, on mnie wyprzedził. Schylił się w moją stronę i pociągnął za pasy tuż nad moim ramieniem. Patrzyłam na niego lekko zaskoczonym wzrokiem. Nasze głowy dzieliła niewielka odległość. Nie wydukałam z siebie żadnego odgłosu. Przepasał mój korpus pasami i zapiął. Zostawiając mnie w lekkim szoku. Nie mogłam na niego spojrzeć, więc patrzałam się w przód.
-Pasy zapięte. - oznajmił jakby nigdy nic. - Możemy ruszać!
Wjechaliśmy na ulicę i ruszyliśmy w stronę domu. Prowadził pewnie, umiejętnie i bezpiecznie. W jego jeździe wyczuwałam to sam stoickie zachowanie jakie miał Yesung. Można by powiedzieć, że chłopak zaczynał trochę przypominać mi mojego gderowatego przełożonego. Może dlatego, że byli podobnej budowy. Zastanawiało mnie, czy ma samochód, w końcu jakoś musiał się wprawić.


Cholera, no właśnie, Yesung! Powinnam do niego zadzwonić. Spytać się, jak się czuje, czy wszystko dobrze.

Napomknięcie o Yesungu w myślach sprawiło, że przypomniałam sobie o ważnej sprawie, jaką było choćby napisanie do niego. Troska i opieka, którą go obdarzam wyszła na jaw i zaczynała szaleć. Teraz nie mogłam tak po prostu zadzwonić. Może lepiej niech pierwszy zadzwoni. Gdyby był wolny, to z rana już, by się odezwał jak zwykle. Pewnie jest zapracowany, zresztą nic nowego. A ja mam wolne....Muszę chyba dziś postawić mu kawę. Jakoś na ostatnie myśli zrobiło mi się ciepło na duchu, a widok zmęczonego Sunbae od razu przywodził za sobą kubek kawy. 

Od jakichś 5 minut nie zamieniłam zdania z Yoongim. Nie chciałam mu przeszkadzać, ale była to przytłaczająca cisza.
-Od jak dawna masz prawo jazdy?
-2 lata - rzucił skupiony na jeździe.
-Tak myślałam. Czuć to w płynności jazdy. – pochwaliłam go nieśmiało. Widać było skromny uśmiech na twarzy chłopaka. - Masz samochód?
-Aktualnie nie, ale Manager mi dawał, więc sporo jeździłem. - opowiadział – Ale teraz widzę, że Manager też mi dał. - zaśmiał się w swój uroczy sposób i spojrzał w moją stronę.
-Nie ciesz się tak, bo to tylko sytuacja kryzysowa. - rzuciłam zabawnie i odwzajemniłam jego uśmiech. Jeszcze przez parę minut jechaliśmy zanim dotarliśmy do celu.
-Mogę się ciebie o coś zapytać? - wydukał. Sprawiał wrażenie zmieszanego, jak gdyby nie był pewny, czy dobrze postępuje. 
-Jasne! Pytaj o co chcesz.
-Zastanawiają mnie twoje relacje z zastępcą CEO. - oznajmił w trochę kłopoczący się sposób. - Znaczy nie chodzi mi co was łączy, raczej co jest między wami. To znaczy nie - zaciął się. - Ah, nie o to mi chodziło... - Próbował dobrze dobrać zdanie, by nie wyjść na niegrzecznego, ale dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Nie sprawiło mi to żadnego kłopotu. 
-Hah, chodzi ci o Yesunga? - cicho się zaśmiałam, próbując dodać mu otuchy. - No cóż sunbae dużo dla mnie znaczy. Tu w Korei jest mi najbliższy. Oczywiście także teraz wliczając was. - mówiłam spokojnie, zerkając na przemijające widoki za oknem auta. - Gdy przyjechałam tu, poznałam go jako prawie że pierwszego. Traktował mnie inaczej, jak swojego, w przeciwieństwie do reszty. Zakolegowaliśmy się. Znamy się już 2 lata, więc teraz jest dla mnie można by rzec jak brat. Nie umiałabym bez niego się tu odnaleźć. Dużo mnie nauczył i mi pomógł. Robi to do teraz. - Na myśl o Sunbae przechodziły przeze mnie różne emocje, uczucia, odczucia i wspomnienia. 
-Umm, to tak samo jak dla mnie chłopaki. Gdy tu przyjechałem pierwszego poznałem Namjoona, później resztę, ale gdyby nie oni to tak naprawdę nie było by mnie tu teraz z tobą. - mówił spokojnie swoim głębokim męskim głosem. Mogłabym go słuchać dniami i nocami. - Teraz rozumiem, czemu Sunbae powierzył nas tobie pod opiekę. Poznał cię na tyle, żeby wiedzieć, że się w tym będziesz spełniać. 
Jego słowa zdziwiły mnie, ale przyjmowałam to spokojnie z lekkim zadowoleniem. 
-Tak sądzisz? - Przerwałam mu po cichu, patrząc na niego z zaciekawieniem.
-Yhym! - przyznał. - Wcześniejszy manager się z nami nie integrował, tylko odwalał brudną robotę i znikał. Z tobą jest trochę inaczej. Jeszcze jesteś w naszym wieku, próbujesz być dla nas niczym rodzina. Plus, widać w tobie duże pokłady na dobrego managera, który nas wybije. Hah! - Uśmiechnął się, zatrzymując samochód na podjeździe.
-No tak, zapomniałabym już o tej karierze. A kto jest waszym managerem? A, tak. No przecie, że ja! - zażartowałam i zaśmiałam się wraz z Sugą. 
-Jesteśmy! - zauważył dumnie. 
-Dobra robota! Zapamiętam twoją orientację w terenie! - Udałam surową manager i zaśmiałam się cicho. Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym wyszedł z auta. Nawet nie czułam się już tak słabo jak wcześniej. Jego osobowość i pozytywna aura wpłynęła na mnie kojąco.


                                                                        ***
Tymczasem pozostali członkowie...




-Hyung, Hyung! - Mechaniczne drzwi od sklepu otworzyły się, gdy do czujnika doszedł sygnał, że zbliżają się klienci. - Bierzemy wózek? - Jungkook podszedł do stanowiska z wózkami sklepowymi. Członkowie odwrócili się, by spojrzeć na zniecierpliwionego maknae.
Kookie patrzył się pytająco w stronę Jina, który stał z rękoma w kieszeniach i spoglądał na tablicę z promocjami.
-Yhym - Jin wydobył z siebie oczywisty pomruk, wciąż będąc zamyślony w promocjach. Jimin i J-Hope stali przy wejściowych drzwiach i bezmyślnie dla zabawy przechodzili przez ruchome drzwi. Śmiali się i robili głupie minie, na których widok Rap Mon tylko kręcił głową.
-Ej! Ma któryś drobne na wózek? Bo ja nie mam... - krzyknął zażenowany maknae.
-Hmm... chyba ja coś mam – Rap Mon przeszukiwał swoje kieszenie.
-Yah, wybrałeś się do sklepu, a nie masz przy sobie pieniędzy? - rzucił z przekąsem Jimin, który za pewne, jak zwykle zresztą, nie miał ani grosza przy duszy.
-Daj mu spokój, ty też pewnie nie masz ani grosza, biedaku! - Hobie uderzył Jimina w bark, śmiejąc się pod nosem.
-Masz. Przecież beze mnie byście zginęli... – Jin podał uradowanemu Jungkookowi drobne. -A teraz chodźcie, bo nasza manager z dwoma biedakami umierają z głodu. - oznajmił z rozbawionym tonem, klepiąc Rap Mona po plecach.
Wchodząc do sklepu modlili się w duchu, żeby nie spotkać żadnej fanki. Bycie idolem było ciężkie, a zakupy  to już istna makabra. Była godzina, kiedy fanki powinny być w szkołach, ale kto wie, jak może być z tutejszą młodzieżą. Najmłodszy jechał posłusznie przy najstarszym Hyungu, potulnie prowadząc wózek. Jin jak matka i gospodyni, co rusz wkładał do wózka produkty, powtarzając listę rzeczy do kupienia.
-Hyungim... - Uroczo i bezbronnie Jimin uczepił się rękawa Jina, patrząc mu się prosto w oczy. Wyglądał zupełnie jak dziecko naciągające rodzica. - Mogę batona?- Zrobił minę niewinnego szczeniaczka, na którą Jin ulegał w każdych przypadkach.
-Jeżeli powiem nie to się nie odczepisz, prawda? - Jin spojrzał na błagającego z
miną matki, patrzącej na syna.
-Yhym! - Jimin robiąc aegyo przed twarzą Jina oznajmił znacząco.
-Dobrze! Niech ci będzie. Kupię ci go, ale wiesz dobrze, że masz dietę, a ja nie będę wysłuchiwać na okrągło, że tyjesz. - Odepchnął ucieszonego Jimina już z batonem w ręku.
Reszta patrzała żenującym wzrokiem na szczęśliwego Chim Chima.
-To jest …i to też. I tamto też... - Jin pod nosem recytował listę zakupów.
-Co dzisiaj na obiad tak w ogóle? Bo głodny już jestem – Rap Mon zapytał znad wyświetlacza ipoda.
-Ja też się dokładam do pytania – dołączył Hobi, idący znudzony koło wózkowego maknae.
-I ja! - nawet Jimin dołączył, zostawiając na chwilę sklepowe półki.
Jin stanął i wyszedł z zamyślenia. Popatrzał na grupę głodomorów i wywrócił oczami z irytacją.
-Coś dobrego! - powiedział małostkowo, by nie zdradzać za dużo, chciał dziś zrobić coś wyjątkowego. - Koniec pytań! Dużo zostało, a mało czasu.
Grupa głodomorów westchnęła i zaskomliła jak zbity pies.
-Jak myślicie? Laura lubi kurczaka? - zapytał Jin po chwili, zmierzając do półki z ryżem.
-Chyba tak. W końcu kto nie lubi kurczaka? - odparsknął Rap Mon, dotrzymując mu kroku.
-Zdecydowanie! - rzucił Hobi.
-Hmm... skoro tak, to dobrze. - Sięgnął z górnej półki po opakowanie ryżu. Jin wiedział, że nawet gdyby nie lubiła to z dobrego wychowania, by spróbowała. Zapytał tylko by poznać opinię chłopaków. Chciał dziś zabłysnąć jego umiejętnościami kucharskimi.
-W ogóle to co myślicie o naszej Pani manager? - zapytał Rap Mon. Znowu coś sprawdzał na smartfonie. Uzależniony od internetu 24h na dobę. Wszyscy szli równym tempem, co rusz zerkając na półki i produkty.
-Myślę, że jest naprawdę fajna i ładna! - Wypowiedział się Jimin z tym swoim flirtem i podnieconym głosem. Chłopcy się zaśmiali.
-Naprawę ładna! Naprawdę! - dodał uradowany Hobie. - Widzieliście te jej niebieskie oczy?! - spojrzał rozmarzony na resztę grupy i dostrzegł że albo się uśmiechają albo myślą z zaciekawioną miną.
-Znamy ją tak krótko, ale przypadła nam do gustu. - objął głos leader. - Jakby nie patrzeć to do pierwszego managera długo się przyzwyczajaliśmy i podchodziliśmy z respektem. A przy Noonie, jak sami zauważyliście czujemy się naprawdę komfortowo i traktujemy ją jakby już od niepamiętnych lat była w naszym składzie. - Wodził wzrokiem po telefonie i słuchających. Kiwali głową i coś mruczeli pod nosem na końcowe słowa leadera.
-To dziwne, nigdy bym nie pomyślał, że zaprzyjaźnię się z Europejką, ale już wiem dlaczego mi przypadła do gustu... - nie dokończył Kooki.
-Dlaczego? - zapytał Jin, przerywając w pół zdania maknae.
-Bo znacząco różni się od Koreańskich dziewczyn, ale w dobrym znaczeniu. - oznajmił Kooki.
-Umm, masz rację! Jest miła, inteligentna, ambitna, przyjacielska, komunikatywna... - wymieniał Jin.
-Ładna, słodka, troskliwa, urocza, ładna … - dołączył Hobi ze swoimi dopatrzeniami.
-Opiekuńcza, normalna – Kooki też się wtrącił.
-Seksowna, urodziwa i niezła z niej sztuka! - rzucił dostatecznie głośno Jimin. Na jego poglądy zaczęli głośno się śmiać, aż Ajushi kupujący obok zmierzył ich wzrokiem. Hobie lekko klepnął go w głowę, by wybić mu to co powiedział, ale sam w głębi ducha zgadzał się z nim w całości.
-Nie zapominaj, że to nasza manager... - przypomniał mu Rap Mon. Na co Jinowi zrobiło się trochę głupio, ponieważ przez chwilę zapomniał o tym. Zapiekły go poliki i szybko z pretekstem dalszych zakupów odwrócił się do półek. Kooki też poczuł się dziwnie. Może to przez to, że jest najmłodszy. Od samego początku poczuł coś niebywałego, kiedy zobaczył nową manager, ale nie umiał tego opisać. Poczuł od niej ciepło i szczere intencje, które doceniał u innych. Jej uroda i inność także go zauroczyła. - ...ale też i kobieta, więc to normalne, że zwraca naszą uwagę. - dorzucił w rozluźnieniu atmosfery Namjoon, który poczuł, że coś w nim nie zgadza się z tym, co powiedział. Zauważył, że każdy z członków poczuł coś na te słowa. Od razu przypomniał mu się obraz Laury w kuchni z Jinem, zakuło go uczucie, którego nie umiał od siebie odepchnąć.
Jimin całkowicie zrozumiał pierwszą część wypowiedzi Rap Mona, ale to ta druga bardziej przypadła mu do gustu. Nie miał zamiaru przejmować się tym, że to ich manager i zakazywać sobie tego na co miał ochotę. Jednak wiedział doskonale, że teraz tak sobie może myśleć, bo w jej obecności staje się zupełnie inny. 
-A jak myślicie, co myśli Suga i V o Noonie? - rzucił maknae, zmęczony kładąc się ramionami na poręcz wózka.
-Pewnie myślą to samo, co my. Widziałem po Sudze, że jest zadowolony, a wiecie jak trudno go uszczęśliwić. Zawsze coś mu przeszkadza. - mówił, szukając zaobserwowane zachowania nieobecnych członków Hobie.
-V mówił, że bardzo się cieszy z takiej decyzji zastępcy CEO. - zabrał głos Jimin. - Widziałem jak na nią patrzy. A wiecie, że on jak wydaje się być ciągle zadowolony i łatwowierny to też jest tak na odwrót. Zauważyliście, że Suga i V są tak naprawdę do siebie bardzo podobni?! - stwierdził, dostrzegając wspólną cechę nieobecnych tu chłopaków.
-Ty! Masz rację! - Kooke przyznał rację Jiminowi.
-Tylko, że jeden umie po sobie sprzątać, a ten drugi nie umie nic zrobić w domu poza leniuchowaniem. - zauważył rozweselony Jin. Na te słowa członkowie jak jeden mąż wybuchli śmiechem wracając pomału do ostatnich produktów z listy.
Całkowicie zatracili się w wir zakupów. Co parę chwil stos w koszyku się powiększał.
Rozległ się dźwięk dzwonka. Impulsywnie sprawdzali swoje telefony. Był to telefon Hobiego.
-To V. - oznajmił, spoglądając na dotykowy ekran. Odebrał.  - Tak Hyung?
-O hej, co tak długo? - pytał zniecierpliwiony V. – Umieram z głodu. Pośpieszcie się! 
-Poczekaj jeszcze chwilę. - spokojnie mówił. - Niedługo będziemy!
-Siedzę sam, bo Suga pojechał po coś z Laurą do jej domu, a mi kazali zostać, bo was nie ma. Dziwnie tak samemu być w dormie. - Tłumaczył. - Pośpieszcie się! -  Głos jak zwykle donośny i lekko ciężki, przez słuchawkę w ogóle się nie zmieniał. 
Chłopaki patrzyli na aktorskie miny Hobiego, wysłuchującego nachalnego Taehyunga.
-No to kupcie mi coś dobrego, bo nie wytrzymam. - urwał V, kiedy Hobie rozłączył się, bo bolało go już ucho. V mógł mamolić gębą godzinami, a on nie chciał wciąż wysłuchiwać jego wywodów.
-Co mówił? - spytał, mącący w dłoni batona Jimin.
-Pytał się, czy długo jeszcze i mówił, że jest sam i żebyśmy się pośpieszyli.
-Jest sam? - zdzwił się Jin. – A gdzie Noona i Hyung?
-Pojechali do jej domu po coś tam. - oznajmił, nie znając szczegółów.
Jin poczuł zdenerwowanie które przyszło samo na słowa Hobiego.
-Nie może wychodzić na dwór, bo bardziej się doprawi! - powiedział stanowczo zatroskany. - Dobrze wracajmy do domu. - Popatrzał na koszyk pełen zakupów.
Kooki ruszył w stronę kas. Chłopaki za nim. Rozpakowali szybko wszystkie produkty. Po skasowaniu włożyli je do reklamówki i żwawym krokiem ruszyli do vana.






Obserwatorzy