-To dobrze raz na jakiś czas złamać zasady! - krzyknęła Soohyun, próbując przebić się przez głośny jazgot. Dziewczyna szturchnęła cię wymownie w bok i zaczęła kołysać się w rytm piosenki. - Jaką bajkę sprzedałaś ojcu? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że puściłby swoją córeczkę - zaakcentowała ostatnie słowo, kładąc na nie szczególny nacisk. - z własnej woli. - dodała po chwili, unosząc przy tym pytająco obie brwi.
-Powiedziałam, że idę do ciebie, by wspólnie się przygotować na ważny test, który mamy w poniedziałek! - odkrzyknęłaś w odpowiedzi i upiłaś spory łyk alkoholu, opróżniając go do połowy.
-Nie boisz się konsekwencji, jeśli się to wyda?
-Chrzanić to! - Przechyliłaś głowę, skrzyżowałaś ręce na piersiach i uśmiechnęłaś się łobuziarsko.
-Wow, dziewczyno szalejesz! Jakoś nie mogę uwierzyć, że dał się na to nabrać! Jestem pełna podziwu! Najwyraźniej świetnie kłamiesz, skoro nawet szanowny pan glina dał się zwieść! - Słowo "glina" wymówiła ze znaczną pogardą w głosie. Twój ojciec nie był zbyt popularny wśród młodzieży szkolnej. I to był fakt. Zresztą nic dziwnego. Był gliną. To było do przewidzenia. Dlatego nie chwaliłaś się faktem, że wykonuje taki, a nie inny zawód.
Oparłaś się o blat stołu, bawiąc się przy tym rurką umieszczoną w napoju. W powietrzu unosił się zapach alkoholu, dymu papierosowego, spoconych ciał tańczących ludzi i bóg wie jeszcze czego. W uszach dudniła ci muzyka, wydobywająca się z kolumn, stojących na parkiecie. Całość wzmagana była krzykami ludzi, które przyprawiały cię o zawrót głowy. Miałaś wrażenie, że zaraz ogłuchniesz od tego jazgotu. Zdecydowanie nie przywykłaś do takich sytuacji. Prawdę mówiąc była to twoja druga, poważna impreza w życiu. Ograniczający ojciec zawsze trzymał krótko twoją smycz. Byłaś dla niego tak cenna, że gdyby miał taką możliwość to bez chwili wahania zamknąłby cię w złotej klatce. No bo przecież zło czai się na każdym kroku, powtarzał bezustannie. Klęłaś na niego w myślach za każdym razem, kiedy musiałaś sprzedawać przyjaciołom jakąś durną bajkę, by nie wyjść na idiotkę. Miałaś tego już po dziurki w nosie. Byłaś pełnoletnia, a on traktował cię jak jakiegoś smarkacza.
Szukałaś wzrokiem czegoś ciekawego. Twoją uwagę przykuł przystojny brunet, poruszający się seksownie na parkiecie.
-Widzę, że zawiesiłaś oko na Panie Seksownym. - Zachichotała Soohyun, kiedy spostrzegła, że przyglądasz się z zaciekawieniem Jiminowi. Dziewczyna zbliżyła się do ciebie i zniżyła głos. - Jakim cudem ktoś może być taki słodki i zarazem mieć tak ekstremalnie seksowne ciało? - rzuciła, udając ciebie. Do tej pory nie możesz zrozumieć, jakim cudem bezbłędnie odgaduje to co myślisz.
-Wcale, że nie! - stanowczo zaprzeczyłaś, jednak twój niepewny ton głosu zdradził, że blefujesz. Dziewczyna wyszczerzyła się, dostrzegając drugie dno twojej odpowiedzi. Krótko mówiąc przejrzała cię na wylot. Jak zwykle zresztą. Popchnęłaś ją lekko w geście skarcenia i zaśmiałaś się razem z nią.
-Ulala, patrz kto zmierza w naszą stronę. - wtrąciła, pokazując gestem głowy, byś odwróciła wzrok. W waszą stronę kierował się Kim Taehyung. Jeden z gospodarzy największej i najbardziej dzikiej domówki w historii.
-Jak się bawicie, dziewczyny? - zapytał, zbliżając się do was. Jego głęboki, jak zwykle zachrypnięty głos po raz enty wywarł na tobie wrażenie. Osoba spoza waszego środowiska mogłaby przysiąc, że to wynik tygodniowej libacji alkoholowej. Wygląd chłopaka i głos pasowały do siebie jak skarpetki do sandałów.
-Tak jak widać. - odparła szybko twoja koleżanka, unosząc lekko ręce i gestem obejmując całe otoczenie. - Jak tak dalej pójdzie to ta impreza zapisze się na kartach historii w rubryce jednych z lepszych na jakich bywałam. - dodała, uśmiechając się figlarnie.
-Na taką odpowiedź czekałem. - Uśmiechnął się kokietującym wzrokiem. - Jimin, zobacz, kto przyszedł! - krzyknął po chwili i gestem nakazał chłopakowi dołączyć do niego. Dostrzegłaś, jak tamten schodzi z parkietu i kieruje się w waszą stronę, powoli przedzierając się przez tłum ludzi. Zaczęłaś panikować. I to poważnie. Nie potrafiłaś się opanować, nogi ci zmiękły, a na twarzy zaczęły pojawiać się delikatne rumieńce. Obserwowałaś jak zagrożenie zbliża się coraz bardziej. Krok po kroku. Jeszcze tylko kilka sekund, a staniesz twarzą w twarz z chłopakiem, o którego niejedna mogłaby się pobić.
-Kogo ja tu widzę, miło mi was gościć. - oznajmił z szelmowską nutą w głosie, jaką zwykł mieć w zwyczaju. Osoba obserwująca całe zajście z boku mogłaby wysunąć tezę, iż chłopak stara się z tobą flirtować. A może i właśnie tak było? -Mam nadzieję, że świetnie się bawicie. - Skierował to pytanie wprost do ciebie, całkowicie ignorując stojącą obok koleżankę. Przegryzłaś policzek od wewnątrz.
-A jak myślisz? - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie. Starałaś się brzmieć pewnie. Wziąć dobry przykład z koleżanki. W myślach karciłaś się za tak banalne posunięcie. Mogłaś wymyślić coś o wiele lepszego, jednak jak zwykle spanikowałaś. Nie byłaś najlepsza, jeśli chodziło o rozmowy z chłopakami. Zazdrościłaś Soohyun, że tak łatwo jej to przychodziło.
-Myślę, że dobrze. - Pochylił się w twoim kierunku i wyszeptał ci do ucha ostatnie zdanie. - Czyżbym się mylił?
Poczułaś jego oddech na szyi. Twoja podświadomość krzyczała na samą myśl o tym, jak blisko jesteście.
-Ależ skądże. - odparłaś tym razem pewniej. Chłopak lekko odchylił się od ciebie i obdarzył cudownym uśmiechem.
-Masz ochotę na drinka? - dodał.
-Dziękuję, już mam. - Potwierdziłaś, pokazując pustą już w połowie szklankę z trunkiem.
-W takim razie zatańczmy.
-Ja nie tańczę zbyt... - Nie dokończyłaś, bo ciemnowłosy przerwał ci, łapiąc za nadgarstek i ciągnąc w stronę roztańczonego tłumu. Zdążyłaś jedynie wymienić się spojrzeniami z Soohyun i Taehyungiem, którzy byli wpatrzeni w was jak w obrazek, szczerząc przy tym śmiesznie zęby.
Piosenka była powolna, spokojna, jak gdyby ktoś przeczuwał taki obrót sytuacji. Jimin pokierował twoimi rękami i ułożył je sobie na ramionach. Swoje zaś położył na twoich biodrach. Zaczęliście bujać się z nogi na nogę, dotrzymując rytmu piosence. Czułaś, jak zalewa cię fala gorąca.
-Słuchaj. - mruknął, ściszając swój głos prawie do szeptu. - Już od dłuższego czasu chciałem ci to powiedzieć. - zatrzymał się na chwilę, dodając tym samym szczypty ciekawości. Z trudem spojrzałaś mu w oczy. - Ja... - Przerwał mu odgłos syreny policyjnej.
Ludzie zaczęli panikować i uciekać w różne strony. Niektórzy, nie chcąc dać się złapać przechodzili nawet przez płot. Jeden wielki wrzask. Harmider. Chaos. Jimin złapał cię za rękę i ruszył w ucieczkę, przeciskając się z tobą przez tłum. Z trudem wyrwałaś się z jego silnego uścisku. Przecież nie mogłaś zostawić od tak swojej przyjaciółki. Zaczęłaś przeciskać się na własną rękę. Wróciłaś do punktu, gdzie chwilę temu stałaś z dziewczyną. Nie było jej tam. Zaklęłaś cicho pod nosem. Mogłaś się tego spodziewać. Tłum ustąpił, zaczęłaś w pośpiechu szukać wzrokiem koleżanki. Nigdzie ani śladu. Zadrżałaś z przerażenie, gdy poczułaś, jak czyjeś dłonie zaciskają się na twoich nadgarstkach. Nieznajomy skrzyżował twoje ręce z tyłu twoich pleców, w dalszym ciągu nie zluźniając z nadgarstków silnego uścisku. W przeciągu sekundy zrozumiałaś, że to policjant. Wpadłaś. Przecież ojciec cię zabije.
-Byłaś niegrzeczną dziewczynką, decydując się na pójście na nielegalną imprezę. - wyszeptał funkcjonariusz do twojego ucha. Jego głos wprawił cię w stan odrętwienia. Dobrze go znałaś. Ulubiony podopieczny twojego ojca.
-Puszczaj mnie, Jungkook! - rzuciłaś przez ramię, piorunując chłopaka wzrokiem. Oczywiście, jak to zwykle bywało, ten cię nie posłuchał. Nigdy tego nie robił. - Nie wierć się. Tak bardzo chcesz bym założył ci kajdanki? - Jego ton głosu wskazywał na to, że z miłą chęcią, by to uczynił. Spuściłaś głowę i pokręciłaś przecząco. - Tak też myślałem. - dodał cynicznie.
Chwilę po tym siedziałaś w jego aucie, przypięta pasami, jak jakiś kryminalista. Niezręczna cisza narastała, jednak nie miałaś zamiaru odezwać się pierwsza. Wpatrywałaś się więc tępo w chłopaka, który prowadził samochód, przemierzając puste ulice Seulu.
-Może byś tak podziękowała? - odezwał się w końcu, poprawiając lusterko, by móc lepiej się tobie przyjrzeć.
-Niby za co? - fuknęłaś naburmuszona. - Za to, że spieprzyłeś mi całą imprezę?!
-Spieprzyłem? - powtórzył po tobie poirytowany. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
-A jak chcesz to inaczej nazwać?
-Chociażby ratowaniem ci skóry? - rzucił sarkastycznie. - Gdyby nie ja to już dawno byś siedziała na komisariacie, tłumacząc się ojcu. - Wpatrywałaś się w niego jak zahipnotyzowana. Twoje usta przez chwilę poruszały się w milczeniu. - Dostaliśmy skargę, że kroi się jakaś niezła domówka. - kontynuował, rozumiejąc, że nie masz o niczym pojęcia. - Byłem dzisiaj u ciebie. Chciałem cię wyciągnąć do kina, ale ciebie nie było. Twój ojciec powiedział, że uczysz się u koleżanki. Jakoś w to nie uwierzyłem. Kiedy dostaliśmy cynk to jakoś przeczuwałem, że możesz na niej być. Dlatego zgłosiłem się na ochotnika i pojechałem w zastępstwie za Cha Donga. Od razu zacząłem szukać cię w tłumie. Jak widać z powodzeniem. Gdyby to był ten drugi policjant to miałabyś jednym słowem przesrane. Możesz mi teraz śmiało podziękować.
-W takim razie chyba ci dziękuję... - wymamrotałaś, zrobiło ci się głupio.
-Co mówisz? - Przyłożył dłoń wewnętrzną stroną do ucha i udał, że nasłuchuje. - Głośniej, bo nie słyszę? - Zaśmiał się.
Prychnęłaś.
-Wielkie dzięki, panie zbawco. - wycedziłaś posępnie przez zęby. Dobrze wiedziałaś, że chłopak usłyszał poprzednie podziękowanie, a teraz tylko się z tobą droczył. - Lepiej?
-Lepiej. - Zobaczyłaś w lusterku, że jego lewy kącik wygina się w uśmiech. - Już jesteśmy. - oznajmił po chwili.
Odpięłaś pasy bezpieczeństwa i nacisnęłaś klamkę z zamiarem wyjścia. Drzwi były zamknięte. W mgnieniu oka odwróciłaś głowę w kierunku chłopaka i posłałaś spojrzenie, z którego słynęłaś: "Chcesz umrzeć?". Dobrze je znał. Ostatnio ciągle go nim obdarzałaś. Jeśli można tak to nazwać.
-Chyba nie myślałeś, że ci ucieknę?
-No wiesz, przezorny zawsze ubezpieczony. - Zaśmiał się i nacisnął guzik, zwalniający blokadę z twoich drzwi. Otworzyłaś je i szybkim susem wyskoczyłaś z radiowozu. Twoim oczom ukazał się jego dom. Znieruchomiałaś w jednej chwili.
-Dlaczego, do cholery, jesteśmy pod twoim domem? - Wskazałaś palcem na budynek i odwróciłaś się w stronę chłopaka, który właśnie zamykał drzwi od strony kierowcy.
-Twojego ojca nie będzie w mieście przez kilka dni. Ma jakiś wyjazd służbowy, czy co tam. Poprosił mnie żebym się tobą zajął. - mówił, wymijając cię i kierując się w stronę drzwi. - Mam być twoim osobistym ochroniarzem. Dlatego zostajesz u mnie przez ten czas. - Wyjął z kieszeni portfel i zaczął w nim grzebać, jak ci się zdawało w celu odnalezienia kluczyka. Wyciągnął z niego kółko, na którym zawieszone były kluczyki. Po chwili szukania znalazł odpowiedni i wsadził go do zamka. W tym momencie zatrzymał się na chwilę. - A, i jeszcze jedno. Mam do ciebie prośbę. - Zrobił krótką przerwę na odszukanie odpowiednich słów. - Nie, to jest rozkaz. Trzymaj się z dala od Jimina i Taehyunga. Oni chcą tylko jednego, seksu. Wykorzystają cię i porzucą, tak jak to robią z innymi dziewczynami. - Jego głos był przepełniony troską rodem z ojca.
-Czekaj, czekaj. Zrobiłeś dochodzenie, mimo iż prosiłam cię, byś nie mieszał się w moje sprawy? - Twój głos był wyższy niż zazwyczaj, brzmiał tak jakby za chwilę miał się załamać. Wkurzyłaś się. Miałaś dość tego, że ojciec nie daje ci normalnie żyć.
Podeszłaś do chłopaka. Chciałaś na niego nakrzyczeć, już miałaś otworzyć usta, kiedy ten pochylił się nad tobą i złożył na nich delikatny pocałunek. Otworzyłaś szerzej oczy, nie przewidując takiego obrotu sytuacji. Mimo iż pocałunek trwał zaledwie kilka sekund to dla ciebie czas zdawał się zatrzymać, przedłużając go w wieczność. Oniemiałaś. Serce zaczęło ci kołatać, czułaś, że coraz bardziej zapiera ci dech w piersi. Jungkook mierzył cię spojrzeniem. Wbiłaś wzrok w krawężnik chodnika, byle tylko nie musieć patrzeć mu w oczy. Twoje nogi były jak z waty i z trudem utrzymywały ciężar. Próbowałaś przeanalizować, co właśnie miało miejsce, jednak informacja jakoś nie chciała do ciebie dotrzeć.
-Nie lubię, kiedy jesteś tak głośno. - skwitował i jakby nigdy nic wszedł do mieszkania. Zatrzymał się w pół kroku, dostrzegając, że nadal się nie poruszyłaś. - Wchodzisz, czy masz zamiar stać tam przez resztę wieczora? - Zaśmiał się cicho pod nosem.
-Przepadnij, Jeon Jungkook. - wycedziłaś przez zęby i posłałaś mu piorunujące spojrzenie. Chciałaś grać niewzruszoną, mimo, że nadal byłaś w szoku.
Weszłaś do wnętrza, zamykając za sobą drzwi. Chłopak ponownie się zaśmiał. Wchodząc do salonu zauważyłaś, jak zaczyna rozpinać swoje guziki od munduru. Pierwszy guzik. Drugi guzik. Trzeci guzik. Właśnie zabierał się za następny.
-Ehm. - Odchrząknęłaś teatralnie, przysuwając dłoń ściśniętą w pięść do swoich ust. - Przepraszam, nie wiem, czy zauważyłeś, ale w mieszkaniu jest kobieta! - skarciłaś go, próbując przywrócić jego zachowanie do porządku.
-Chcesz mnie w takim razie wyręczyć? - powiedział tym swoim głębokim głosem, posyłając ci zadziorny uśmieszek spode łba i unosząc obie brwi do góry w geście zapytania. Momentalnie twoja twarz zalała się rumieńcem. Wzdłuż twoich pleców przeleciał dziwny dreszcz. Nienawidziłaś, kiedy tak się z tobą droczył. Nigdy nie wiedziałaś, czy jest poważny, czy po prostu sobie żartuje. - Spokojnie, nie tykam dzieci. - wyprzedził cię, śmiejąc się pod nosem. Kolejna rzecz, która ujmowała mu we względach u ciebie. Był starszy tylko o 2 lata, a przy każdej okazji wywyższał się i przypominał ci o tym. No bo przecież jeśli nie przypomni ci o tym tysiąc razy w przeciągu tygodnia to możesz o tym zapomnieć i co wtedy?
-Pieprz się. - syknęłaś w odwecie. - Idę się kąpać. - rzuciłaś, przechodząc obok niego, tym samym szturchając go lekko ramieniem. Jungkook utorował ci drogę i zadrwił z twojej reakcji.
Prosto z holu weszłaś na szeroki korytarz, wyłożony drewnianymi panelami. Przecięłaś go i wspięłaś się po schodach na drugie piętro. Trzecie wejście po lewej stronie i już byłaś w łazience. Z nadmiaru wrażeń zapomniałaś zamknąć drzwi na klucz. Podeszłaś do umywalki i ochlapałaś twarz zimną wodą. Uniosłaś głowę do góry, kładąc dłonie po obu stronach umywalki. Spojrzałaś w lustro na swoją bliźniaczkę z naprzeciwka. Delikatne wypieki na policzkach. Lekko posklejane od potu i dymu papierosowego włosy. Rozmazany makijaż. Skrzywiłaś się. Nie chciałaś pokazywać mu się w takim stanie.
-Nie jestem dzieckiem, więc czemu tak reaguję, kiedy on jest w pobliżu? Nawet go nie lubię. Przynajmniej nie w ten sposób. Raczej... - skłamałaś, wpatrując się w swoje odbicie, jakby pomogło ci to odnaleźć odpowiedź. Lubiłaś go. I to było faktem. Nieważne jak bardzo odpychałaś od siebie tą myśl to ona za każdym razem powracała niczym bumerang.
Wzięłaś głęboki wdech, po czym wypuściłaś powietrze ze świstem. Odwróciłaś się na pięcie i zaczęłaś zdejmować z siebie czarną, ściśle przylegającą sukienkę z golfem. Z trudem udało ci się ją ściągnąć przez głowę. Rzuciłaś czarny materiał na płytki. To samo zrobiłaś ze szpilkami.
Odkręciłaś wodę w kabinie i weszłaś do niej. Ciepły strumień wody ślizgał się po twoim ciele. Stałaś z zamkniętymi oczami, twarz skierowana ku górze, tak aby strumienie spływały po twoich policzkach, kończąc na dnia kabiny. Przeczesałaś włosy palcami i sięgnęłaś po szampon. Rozprowadziłaś produkt po włosach. Mieszanka alkoholu i dymu tytoniowego, unoszącego się wokoło, powoli ustępowała cytrynowemu aromatowi szamponu. Było tak przyjemnie spokojnie, niewzruszenie. Cisza była niczym muzyka dla twych uszu, w których wciąż szumiało po wrażeniach z nocy. Podskoczyłaś z przerażania, kiedy klamka od drzwi poruszyła się i do wnętrza wszedł Jungkook. Przez osłonę zasłonki prysznicowej widziałaś, że najwyraźniej nie rusza go to, że tu jesteś.
-Idź stąd sobie. - warknęłaś i wyjęłaś rękę przez parawan, gestem wskazując na drzwi.
-Co jeśli nie chcę? - odparł. Obróciłaś głowę i przez zamazany obraz dostrzegłaś, że krzyżuje ręce na klatce piersiowej, tym samym przybierając pewniejszą pozę. - Jakoś w dzieciństwie nie przeszkadzało ci to, że razem się kąpaliśmy.
-Kiedyś to kiedyś. Poza tym teraz nie lubisz dzieci, więc idź stąd sobie. - ciągnęłaś tym samym tonem, co poprzednio. Starałaś się grać odważną. Mimo iż w środku panikowałaś niczym małe dziecko, czekające na rodzica, który za chwilę ma wrócić z nieudanej wywiadówki. Twoje serce waliło jak oszalałe. Wstrzymałaś na moment oddech, czekając na jego reakcję, która jak się później okazało nie nastąpiła. Brak odpowiedzi zwrotnej. Pomyślałaś, że faktycznie sobie poszedł. Odetchnęłaś z ulgą i całkowicie oddałaś się kąpieli.
Miałaś już wychodzić, kiedy nagle poczułaś czyiś dotyk na swoich plecach. Twoje ciało przeszedł dreszcz.
-C-Co ty r-robisz. - wydukałaś.
-Rozkoszuję się kąpielą. - odparł spokojnie i zaczął masować twoje ramiona i kark. Pod jego dotykiem wszystkie twoje mięśnie, dotychczas spięte, zaczęły mimowolnie się rozluźniać, a wszystkie złe myśli spływać razem z wodą. Jego dłonie działały lecząco, a jednocześnie doprowadzały do ekstazy. Był wystarczająco blisko byś poczuła na sobie jego oddech. Nie potrafiłaś mu się oprzeć bez względu na to, jak bardzo byłaś na niego wściekła.
-Myślałam, że nie tykasz dzieci. - stwierdziłaś, kiedy zmysły powróciły.
-Czy kiedykolwiek powiedziałem, że jesteś dzieckiem? - wyszeptał ci do ucha i nie czekając nawet na twoją odpowiedź odwrócił cię do siebie. Jego wilgotne włosy przyklejały się do twarzy, a grzywka skąpana w kropelkach wody rzucała garstkę cienia na jego twarz. Miał na sobie jedynie bokserki. Dokładnie widziałaś jego umięśniony tors i mięśnie ramion, które co rusz napinały się, by po chwili móc się rozluźnić.
Nie dając czasu na jakąkolwiek racjonalną reakcję z twojej strony, oparł cię o ścianę. Nie protestowałaś. Wręcz przeciwnie. Odruchowo oplotłaś swoje nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłaś na jego ramiona. Zaśmiałaś się seksownie, sprawiając, że chłopak poczuł mrowienie od palców stóp aż po czubek głowy. Przez chwilę patrzył, jak po twoim ciele strumieniami spływa woda, jak odrzucasz do tyłu głowę i odgarniasz włosy z twarzy. Nie mógł tak dłużej. Jego pożądanie rosło z każdą sekundą. Przywarł łapczywie do twoich ust i złączył je w namiętnym pocałunku. Otworzyłaś swoje szerzej, dając wejść tym samym jego rycerzowi do twojej komnaty. Wasze języki tańczyły ze sobą, badając tutejsze okolice. Woda spływały po waszych ciałach, złączonych w żarliwym uścisku. Mruknęłaś niezadowolona, kiedy chłopak oderwał się od ciebie.
-Idziemy do pokoju. - oznajmił rozkazującym tonem i ponownie złożył na twoich ustach niekończący się pocałunek, w tym samym czasie łapiąc cię w swoje silne ramiona. Wyszedł spod prysznica, kierując się do wyjścia. Minęliście toaletę i ruszyliście w kierunku pokoju. Trzecie drzwi po lewej od strony ubikacji. Otworzył drzwi z kopniaka, które powoli zamknęły się po waszym wejściu, tym samym pogrążając pomieszczenie w całkowitej ciemności. Jedynym oświetleniem było światło latarni, wpadające do środka przez duże okno z okiennicami. Chłopak położył cię na śnieżnobiałej pościeli. Łóżko było ogromne, zdawało się z łatwością pomieścić co najmniej 4 osoby.
-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, jak ciężko było mi się powstrzymać. - mruknął ochryple, opierając swoje ręce po obu stronach twojej głowy. Zaczął powoli schodzić na łokciach, by zminimalizować dzielącą was odległość. Tylko światło księżyca rozjaśniało jego twarz. Jego pociągające cię od pamiętnych dziejów męskie rysy twarzy. Wydatne kości policzkowe. Pełne usta. Było ciemno, jednak mogłaś przysiąc, że dostrzegłaś w jego oczach swego rodzaju błysk. Błysk pożądania. Przegryzł wargę, dając znak, że pragnie tego tak samo mocno jak ty. Odwróciłaś głowę w bok i zachichotałaś pod wpływem jego świdrującego wzroku. Miałaś wrażenie, że jego spojrzenie jest w stanie prześwietlić całe twoje ciało, zbadać każdy, nawet ten najgłębszy, najbardziej ukryty zakątek. Wtopiłaś twarz w pościel. Pachniała nim. Zachłannie wciągałaś jego zapach. Zapach, przy którym chciałaś budzić się i zasypiać już do końca życia. Chłopak wykorzystał twoją pozycję i zaczął składać na twojej szyi kwieciste pocałunki, schodząc nimi coraz niżej. Przeniósł swoje pieszczoty na twoje piersi. Jęknęłaś cicho, kiedy doszedł do twoich sutków, kiedy przegryzał je lekko, doprowadzając cię na skraj przyjemności. Zacisnęłaś mocniej swoje dłonie, spoczywające na plecach chłopaka. Nie chciałaś pozostać dłużna, dlatego powoli zaczęłaś ściągać jego bokserki w dół, zahaczając o jego nabrzmiałą męskość. Oderwał się od ciebie jak poparzony prądem. Spojrzałaś na niego z zapytaniem, myśląc, że być może zrobiłaś coś źle.
-Musisz dostać karę za to, że bawiłaś się z jakimiś frajerami. - wypowiedział między oddechami. Zaraz po tym podniósł twoje biodra do góry, szybko jakby z prędkością światła sięgnął po prezerwatywę i lubrykant. Już miał w ciebie wchodzić, kiedy nagle zatrzymał się niepewny tego co robi. Spojrzał na ciebie, oczekując pozwolenia.
-Chcę tego. - Dałaś mu to, czego pragnął.
Myślałaś, że będzie delikatny.
Że będzie ostrożny.
Rozważny.
Posłuszny.
Jednak on najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. Jego ruchy od samego początku były szybkie, groźne. Przez kilka pierwszych pchnięć odczuwałaś delikatny ból, dyskomfort, jednak szybko jego miejsce zaczęła zajmować niepohamowana błogość. Przesunęłaś dłońmi wzdłuż jego pleców wyginając się tak, by mógł zagłębić się w tobie jeszcze bardziej. Wasze oddechy stawały się stopniowo coraz to płytsze. Byłaś wystarczająco blisko, by poczuć jak jego serce wybija szybki, nieregularny rytm. Mruczałaś w jego ucho z przyjemności jaka zawładnęła całym twoim organizmem. Wasze ciała idealnie do siebie pasowały, ruchy były idealnie zsynchronizowane, tak jakbyście znali się na pamięć. Doprowadzał cię do szaleństwa, do tego, że miałaś ochotę błagać o więcej. Chłopak znalazł twój punkt G, tym samym unosząc cię do bram rozkoszy. Momentalnie doszłaś. Po kilku mocniejszych pchnięciach doszedł również i on. Zasapany jakby po ciężkiej robocie opadł bezsilnie obok ciebie. Odwróciłaś głowę w jego stronę i napotkałaś jego wzrok. Jego piękne karmelowe oczy. Usta lekko rozchylone. Rękę spoczywającą na klatce piersiowej, która teraz niespokojnie falowała. Na jego twarzy pojawił się grymas uśmiechu.
-Chodź tu do mnie. - Przyciągnął cię do siebie i umiejscowił tak, że twoja głowa znalazła się w jego zagłębieniu w odcinku między głową a torsem. Po raz kolejny tego wieczoru upajałaś się jego zapachem. Zamknęłaś oczy i wsłuchałaś się w rytm jego serca. Melodia, która lała miód na twoje podbite przez niego serduszko. - Obiecasz mi coś?
-Hym? - Uniosłaś głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.
-Obiecaj, że już nigdy więcej nie spotkasz się z tymi fagasami ani z innymi kolesiami. - Westchnął. - Jesteś moja. Tylko moja, rozumiesz?
Przeszły cię ciarki, mimowolnie uśmiech pojawił się na twojej twarzy.
-A co jeśli nie? - zażartowałaś.
-Wtedy będę musiał cię skuć. Co ty na to? - Również obrócił to w żart. Zaśmialiście się oboje.
-Ale kto powiedział, że jestem twoja? Jakoś nie widzę, by twój podpis widniał na mnie.
-W takim razie muszę cię oznaczyć. - Wpił usta w twoją szyję i przyssał się do twojej skóry, pozostawiając na niej "swój podpis" - dość sporawą malinkę.
-Zgłupiałeś?! - Uderzyłaś go w ramię w akcie nagany. - Jak ja to ojcu wytłumaczę? Przecież z szalikiem chodzić po domu chodzić nie będę!
-Pomyślimy o tym jutro, coś się wymyśli na poczekaniu. Zresztą twój ojciec tak bardzo mnie lubi. Cieszyłby się z takiego zięcia. - Złożył usta w dziubek i zatrzepotał wachlarzem gęstych, ciemnych rzęs.
-Dobra, dobra. Ty się już tak nie dowartościowuj.
-Dobra, dobra. - powtórzył twoim tonem, jak zwykle się z tobą drocząc. - A teraz idź spać. - Ucałował twój czubek głowy i ułożył się wygodnie na łóżku, zamykając oczy. Nie miałaś żadnego argumentu. Przytuliłaś się mocniej i zapadłaś w głęboki sen. Z uśmiechem na ustach zasnęłaś u boku chłopaka. Miałaś cichą nadzieję, że takie chwile jak te będą się częściej pojawiać. Zdecydowanie częściej.
W końcu to napisałam. Już od dawna się do tego zabierałam, ale wiadomo jak to jest z tym czasem, szczególnie w wakacje - wyjazdy, rodzina, jakieś nieprzewidziane wypady. Mam nadzieję, że nie przerazicie się tą obszernością. Chciałam to jakoś rozwinąć, a nie tylko skupiać się na fragmencie +18. Nie wiem jakoś nie potrafię rozwijać takich wątków, a raczej bardziej skupiam się na fabule, o ile takowa tutaj występowała XDDD
Smutami u nas zajmuje się genialnie TaeTae, dlatego odsyłam was do jej shocików, jeśli pragniecie bardziej pikantnych scenek *If u know what I mean* :)
/ MinSiuga